piątek, 13 marca 2015

33 rozdział

-Mei.-Jęknęła Temari.-Mei wstań!-potrząsnęła ramieniem przyjaciółki która po tym uchyliła powieki.
-Co się stało?-spytała chrapliwym głosem unosząc głowę.-Gdzie dziewczyny?
-Zostały zabrane do domu kiedy spałaś.-oznajmiła. Złapała ją za ramie by pomóc jej się podnieść.
-Matko.-Bruknęła gdy złapała równowagę.-Ale się czuję.
-Widzę właśnie.-odparła.-Co za meksyk.-rozejrzała się w poszukiwaniu Shikamaru.Nie było go wraz z Chojim, Kibą i Saim .
-My też chodźmy.-powiedziała do dziewczyny.-Cholera! Mei!-krzyknęła gdy zobaczyła jak dziewczyna znów się położyła.
-Co się stało?-usłyszała za sobą zapijaczony głos.Odwróciła się i przed sobą zobaczyła Shikamaru którego na nogach powstrzymywał w miarę trzeźwo myślący Kakashi.
-Tu jesteś.-warknęła Temari.Wstała z ławki i podeszła do mężczyzn.-Dziękuję ,że go przyciągnąłeś.-powiedziała do srebnowłosego.Kiwnął głową po czym pozwolił by dziewczyna "odebrała" chłopaka od niego.
-Łatwiej będzie jak się z nim teleportujesz.-poradził jej gdy próbowała złapać równowagę.
-Ale Mei..-zaczęła a jej wzrok uciekł ku przyjaciółce.Kakashi zmrużył oczy.Mimo stołu zauważył dziewczynę jak leżała na ławce.
-Idź.-mruknął nie odwracając wzroku.-Zajmę się nią.
-Co za ulga.-westchnęła po czym teleportowała się wraz z chłopakiem.
Kakashi rozejrzał się w koło.Zdał sobie sprawę ,że przy tym stole nie ma już nikogo.
Podszedł do dziewczyny i usiadł przy niej na ławce.Wyciągnął nogi krzyżując je w kostkach.Obserwował ją nieprzeniknionym wzrokiem.Uniósł dłoń i zgarnął z jej twarzy niesforny lok który oddzielił się od reszty. Mruknęła niezrozumiale po czym przekręciła się z boku na plecy.Sukienka podwinęła się odsłaniając jej lewą nogę, która zwisała z ławki.Wzrok Kakashiego zatrzymał się w tym miejscu.
-Trzeba cię stąd zabrać.-mruknął wstając.Wziął głęboki oddech który oznaczał że podjął decyzję.Zarzucił delikatnie dłonie dziewczyny na swoje ramiona po czym jedną  rękę umieścił na odsłoniętych plecach a drugą złapał ją pod kolana.Uniósł ją i podrzucił lekko by mocniej ją chwycić,
-Aaa.-jęknęła wystraszona  kiedy przez gwałtowny ruch obudziła się.-Kakashi?-spytała nieprzytomnie.Nie była w stanie długo utrzymać uniesionej głowy więc oparła ją o klatę mężczyzny.Jak przez mgłę poczuła ,że spiął się zwłaszcza gdy mocniej objęła jego ramiona.
-Kto w domu będzie mógł się tobą zająć?-spytał szorstko przyspieszając kroku.
-Proszę nie!-jęknęła w jego koszulę.-Babcia mnie zabije.-westchnęła ciężko.Spojrzał z ukosa na przytuloną do niego dziewczynę.Zatrzymał się a ona lekko uniosła głowę.
-Teleportujemy się.-oznajmił gdy posłała mu pytające spojrzenie.
-Nie!-krzyknęła chrapliwym głosem.-Zarzygam cię!-ostrzegła go.Otworzył szeroko oczy po czym spiorunował ją spojrzeniem lecz tego nie zobaczyła.Zasnęła.Kakashi warknął przez zęby po czym skierował się w stronę jej domu.
Gdy był już na miejscu usłyszał jej głos ;" Proszę nie"
Westchnął ciężko.Przez chwilę stał w miejscu zupełnie nie czując ciężaru Mei,po czym zawrócił się w stronę swojej rezydencji.
-Wstań.-usłyszała znajomy ostry głos w śnie.-Już nawet mi się śni.-pomyślała i ją zamurowało.Głos Kakashiego wydawał się być już mniej odległy.-Mei cholera!.-usłyszała warknięcie.Tak to z pewnością było realne.Uchyliła powieki a jej oczom ukazał się stojący nad nią Kakashi.Zdjął marynarkę i zawinął rękawy.Dłonie włożył do kieszeni.Przyjął władczą i kpiącą pozę.
-Co tu robię?-szepnęła przestraszona.Chciała się podnieść lecz mimo starań opadła na poduszki.
-Nie próbuj.-odparł chłodno.-Rano pójdziesz do domu.Nie mów nikomu ,że tu byłaś.-rzekł.
-H..hai.-wyszeptała.Ostrożnie poruszyła ręką i przykryła się pod samą brodę.Jedyne co pamiętała zasypiając było jego stalowe spojrzenie.
-Ita..-nie dokończyła gdyż została powalona na plecy a nad nią pochylił się Itachi.Docisnął ją do łóżka swoim umięśnionym ciałem.Dotykając wargami jej po chwili pogłębił pocałunek.Sytuacja ją przerosła.Poczęła mu się opierać ale tym samym przyciągnął ją mocniej.Zaczęła go pragnąć, krew w jej żyłach zdawała się być ogniem a serce biło tysiąc razy szybciej.Nigdy wcześniej czegoś takiego nie czuła,Matko,kochała go.Miał zostać jej mężem,nie może uciekać przed jego dotykiem.Niepewnie zarzuciła mu dłonie na ramiona i pogłębiła pocałunek wpuszczając jego język do środka.Itachi warknął przeciągle w jej usta.Dreszcz wstrząsnął jej ciałem.Oderwał się od niej.Złapał oddech i po chwili znów zagarnął władczo jej wargi.Wplotła dłoń w jego włosy.Pociągnęła za nie gdy przygryzł jej dolną wargę.Mruknął niezrozumiale by po chwili zassać się na niej.Przyciągnęła Itachiego jeszcze bliżej siebie.Czuła go całym swoim ciałem.Była to dla niej pierwsza taka sytuacja więc nie wiedziała jak jej rozkręcić.Co zrobić.
-Itachi.-westchnęła.Słysząc w jej głosie zmartwienie spojrzał na nią uważnie.-Ja nie wiem..co..jak..-odwróciła głowę zarumieniona.
-Nie musisz nic robić.-mruknął.-Po prostu pozwól mi.-oznajmił.Zaczął obdarzać jej szyję mokrymi i gorącymi pocałunkami.Kąsał delikatną skórę na obojczykach.Ino mogla jedynie przyjmować nowe dla niej doznania.Gdy ustami natrafił na materiał powolnymi ruchami zabrał się za rozpinanie sukienki.Świdrował ją spojrzeniem swych czarnych oczu.Ino poczuła lęk tym bardziej ,że przypominał jej niebezpiecznego drapieżnika.Bezceremonialnie zdjął z niej sukienkę i rzucił nią o podłogę.Zatrzymał się.Zapatrzył się ,podziwiając jej ciało jedynie w bieliźnie.Była taka delikatna,drobna przy nim.Nie chciał zrobić jej krzywdy ale wiedział ,że będzie musiał.W tej chwili nie mógł się powstrzymać gdy leżała przed nim prawie naga.Pragnął ją jak nigdy nie pragnął żadniej kobiety.Zaczął rozpinać czarną koszulę.Obserwował pogłębiający się rumieniec na jej twarzy.
Uśmiechnął się kpiąco.Widać nie tylko on ma takie odczucia.Poczuła ,że traci oddech gdy chłodna ,naga skóra Itachiego spotkała się z jej rozpaloną.
-Nie powinniśmy czekać do nocy poślubnej?-usłyszała ,że jej głos brzmiał jeszcze słabiej niż myślała.
-Teraz?-sarknął.To nie było pytanie bo nie czekając na jej odpowiedz pocałował ją po raz kolejny.Poczuła jak jedna z jego dłoni wślizgnęła się pod jej plecy.Usłyszała dźwięk rozpinanego zapięcia.Wzdrygnęła się gdy poczuła chłód na piersiach.Odruchowo zakryła je dłońmi.
Złapał ją za nadgarstki.
-Zabierz ręce.-mruknął z seksowną chrypką.-Chce cię widzieć.-Pozwoliła by przytrzymał jej dłonie nad głową.Poczuła jego wargi na swoich piersiach.Pisnęła.Dotyk jego dłoni sunących po jej biodrach.Spojrzał w jej oczy szukając w nich pozwolenia.Uśmiechnął się chytrze.
Znalazł je.
Mei delikatnie otworzyła oczy.Wiązka światłą wpadająca przesz szczelinę między zasłonami oślepiła ją.Zacisnęła powieki.
-Co ja tu robię?-pomyślała gdy udało jej się dojść do siebie.Przez jej głowę przekotłowały się wspomnienia z wczorajszego wieczoru.Wstała szybko z łóżka po czym na palcach zeszła na dół.Wolała uniknąć żenującego dla niej spotkania z Kakashim.Zaszła do małej łażnieki.Umyła zęby szczoteczką którą u niego zostawiła gdy jeszcze mieszkali razem.Zdziwiła się gdy zobaczyła ,że jej nie wyrzucił.
-Zdążę wziąć prysznic?-pomyślała.Spojrzała na zegarek w kuchni.-8.45.-mruknęła.-powinien jeszcze długo spać.Otworzyła drzwi do łazienki z wanną.Stanęła jak wryta gdy zobaczyła Kakashiego z ręcznikiem na biodrach.Z jego włosów skapywały krople wody na jego ramiona.Jej wzrok uciekł w stronę jego klatki piersiowej i mięśni brzucha.Wyglądał cholernie seksownie.Poczuła ja gorąco wypełza na jej policzki.
-Zdążyłaś się napatrzeć? -sarknął unosząc brew do góry.Momentalnie wyrwała się z transu.
-Ja..Matko.-jęknęła.-Ja..prze..-miała zamiar się odwrócić lecz zamiast tego poślizgnęła się na mokrej podłodze.Wpadła na zaskoczonego Kakashiego i razem wpadli do wielkiej wanny która spokojnie ich pomieściła.Została wypchnięta silnymi dłońmi nad powierzchnię wody.Mokre włosy zasłaniały jej widok.Czuła jedynie ,że leży na mężczyźnie.Gwałtownym ruchem podciągnął ich by nie byli całkowicie zanurzeni w wodzie.Pisnęła zaskoczona.Dłonią odgarnął jej włosy z twarzy.Otworzyła oczy i spotkała się z wkurzonym spojrzeniem Kakashiego.Nie potrafiła wykrztusić słowa.Mokra sukienka przykleiła się do niej.Czuła jego umięśnione ciało całą sobą.Wielka dłoń obejmowała jej plecy.Drugą złapał za krawędź wanny.
-Zejdź ze mnie.-syknął w miarę spokojnie.
-Ahh tak.-odparła pospiesznie.Zaczęła się wiercić próbując wyplątać się z połów sukni.Na marne.Kakashi westchnął i przekręcił ich tak ,że to Mei była na dole.Jej włosy były zanurzone w wodzie.Spanikowana przez gwałtowny ruch złapała go za ramiona przyciągając się do niego.Ich twarze dzieliły milimetry.Jego dłoń obejmowała ją w pasie.Czuła jego gorący oddech i napinające się mięśnie gdy wstał na nogi podciągając do piony także i ją.Woda głośno chlupnęła.Załapała grunt pod nogami.Dalej obejmował jej nagie plecy.Nie mogła złapać oddechu a serce biło jej nienaturalnie szybko.Po chwili te uczucie ustąpiło gdy wyszedł z wanny mocniej poprawiając mokry ręcznik.Opuścił łazienkę.Nadal stała w miejscu gdyż nie mogła wyplątać się z połów sukni.Po chwili wszedł Kakashi z suchym ręcznikiem w ręku który położył na szawce.Miał już na sobie spodnie.Wyciągnął do niej dłoń.Spojrzała się pytająco.
-No chodź.-powiedział jakby mówił do małego dziecka.Podała mu dłoń.Gwałtownie przyciągnął ją do siebie przez co wpadła mu prosto w ramiona.Kolanem przywaliła o dno wanny.
-Cholera!-zaklęła gdy poczuła ostry ból.Złapała mocniej go za ramiona.
-Wyłaź.-warknął zniecierpliwiony.Mei gwałtownie uniosła głowę i wlepiła w niego błagające spojrzenie.Odruchowo odchylił głowę.
-Co?-spytał krótko.Zobaczył jak jej wzrok ucieka w stronę zaplątanych nóg w wannie w której wpół leżała.Prasknął powstrzymując śmiech.Z Mei w ramionach podszedł bliżej by dziewczyna nie musiała "zwisać" na nim.Dłońmi delikatnie zjechał na krzywiznę jej bioder.Przeszedł ją dreszcz.Opuściła głowę by ukryć rumieniec.Po chwili poczuła szarpnięcie i dostrzegła ,że mogła stabilnie stać na podłodze .
-Dzięki.-odparła starając się ukryć zażenowanie całą sytuacją.
-Wysusz się i teleportuj się do domu.-rzekł sucho.
-Ale ja nie mam nic na przebranie.-oznajmiła zawstydzona.-A to..-ob-tasowała wzrokiem mokrą suknię przylegającą do jej ciała.Wzrok Kakashiego powędrował za jej spojrzeniem.-raczej się nie nadaje.-dodała.
-Zaraz ci coś przyniosę.-odchrząknął i zamaszystym krokiem wyszedł z łazienki.
Hinata obudziła się z wrzaskiem czując ostry ból.Rozejrzała się.Siedziała na podłodze z kołdrą w nogach.W pokoju panował półmrok.Ściany były czarne a meble ciemno czerwone.Okno było zasłonięte szmaragdowymi zasłonami.Podniosła się z podłogi.Odwróciła się i za sobą zobaczyła ogromne łoże z drewnianymi ozdobionymi kolumnami.
-Więc to tutaj spała.-mruknęła wracając spojrzeniem do satynowej czerwonej pościeli.Podeszła do wielkich drzwi i otworzyła je.Szła korytarzem który był bardziej tajemniczy niż ta duża sypialnia.Na ścianach wisiały portrety mężczyzn i kobiet z czerwonymi włosami.Zaczęła biec.Spokój któy czuła mimo nieznanego miejsca minął a na jego miejsce pojawił się niepokój i strach.Dotarła do ogromnych dębowych drzwi.Zdziwiła się ,że były otwarte.Jej oczom ukazał się ogromny gabinet.Ściany otoczone były regałem z książkami.Wiele z nich wyglądało na bardzo stare i drogie.W pokoju panowały odcienie brązu.Przekroczyła prób a drzwi od razu się za nią zamknęły.Podskoczyła głośno wciągając powietrze.Jej uwagę przykuł czarny fotel a dokładniej postać siedząca tyłem do niej.Nie mogła jej zobaczyć za wielkiego oparcia fotelu.
-Przepraszam ja...-zamilkła gdy nieznajoma osoba odwróciła się do niej przodem.-Naruto?-krzyknęła widząc blondyna ubranego na czarno.Włosy zamiast mu opadać na czoło zaczesane były do tyły .Cała jego postać pasowała do tego miejsca.-Co ty tu robisz?
-Pracuję.-wskazał dłonią na dokumenty leżące na biurku.
-Więc co ja robię?-spytała.
-Teraz?-zmarszczył brwi.-Przeszkadzasz mi.
-Naruto.-sapnęła na niego oburzona.-Co ja TUTAJ robię?-podkreśliła.
-Zabrałem cię z wesela Jiray.-oznajmił poważnie.-Byłaś piana.Nie miał cię kto zaprowadzić do domu więc wziąłem cię do domu ale..dostałem wiadomość ,że muszę się tu natychmiast zjawić więc teleportowałem się..wraz z tobą.-dodał.
-Naprawdę?-zaśmiała się zawstydzona.Lekki uśmiech wyszedł na jej twarzy.Niechciana nadzieja zawładnęła jej sercem.-Co to za miejsce?-spytała.-Jest dosyć..osobliwe.-mruknęła podchodząc do jednej ze ścian pełniej książek.
-Podoba ci się?-spytał z dziwnym błyskiem w oku.
-Oh tak.-odparła.-Lecz te portrety..są dziwne.Jakby były żywe.-dodała.
-To klan Uzumaki.-powiedział.-Rodzina mojej mamy.
-Więc to jest..-wykrztusiła po chwili ciszy.
-Yhym.-mruknął.-Główna rezydencja.
-Nie słyszałam nigdy by była taka w Konoha.-rzekła z zainteresowaniem.
-Bo nie jest.-odparł spokojnie.Klan Uzumaki pochodzi z zniszczonej już wioski.
-Zniszczonej ?-szepnęła.-Ale my tu....przecież.Gdzie my jesteśmy?
-Głowa klanu zabezpieczyła rezydencję barierą.-wstał z fotela i podszedł do barku z alkoholem.-Oraz wszystkich członków klanu.-dodał podwijając rękawy koszuli do łokci.
-Czy to znaczy ,że?-wyszeptała zdziwiona.
-Klan Uzumaki nadal istnieje.-jego głos był bez wyrazu.-I będzie z nami walczył.-popił alkohol z szklanki.
Nogi jej się ugięły.Padła na fotel.
-Więc jakie jest w tym twoje zadanie?-spytała po chwili.
-Jakie?-dopił trunek do końca.-Jestem ich przywódcą.
-Ale jesteś teraz Namikaze.-stwierdziła.Wzięła głęboki oddech i wyprostowała się na fotelu.Nadal miała na sobie niewygodną suknię i ozdoby we włosach.
-Uzumaki też.-oznajmił.-Ktoś musi nimi kierować.-dodał siadając naprzeciw niej.
-Kiedy dowiedziałeś się o ich istnieniu? -spytała nieświadomie pochylając się do przodu.
-Podczas treningu.-odparł.-Gdy zostałem mędrcem.-powiedział nieobecnym głosem.
-Czy Tsunade wie?-zadała kolejne pytanie.Sprawa zaciekawiła ją tak bardzo ,że zapomniała na chwilę o wcześniejszych wydarzeniach.
-Nie.-stwierdził krótko.-To ma być nasz ukryty as.-uśmiechnął się szyderczo.
-Czemu?-spytała zaraz tego żałując.Naruto spiorunował ją spojrzeniem.
-Przecież Hokage by nikomu nie powiedziała.-mruknęła na swoją obronę.
-Ona nie..-przyznał.-Ale on by się dowiedział.
-Więc czemu mi to mówisz?-spytała.
-Bo będziesz cały czas ze mną.-stwierdził jakby to była najbardziej rzeczywista rzecz.
-Czyli my mamy do siebie wrócić?-spytała zdezorientowana.Jej oczy zapłonęły blaskiem.Jednak mężczyzna nie wyglądał na poruszonego.
-Nie zostawię Mitsuki.-oznajmił.-Dostaniesz własny pokój i będziesz tu mieszkać.Oczywiście nie powiesz o tym nikomu.Będę tu dwa razy w tygodniu.
-Czy ty chcesz bym została twoją kochanką?!-Wzburzona wstała z fotela.
-Nie nazwał bym tak tego.-odparł niewzruszony.
-Ale tak to przedstawiłeś.-syknęła.
-Po prostu muszę mieć cię na oku.-odpowiedział spokojnie.
-Dlaczego?-spytała mrużąc oczy.
-By uprzykrzyć ci życie,moja droga.-oznajmił jadowicie.
-Czemu chcesz to zrobić?!-krzyknęła wyrzucając ramionami do góry.-Dlaczego chcesz widzieć jak cierpię?! -Wstał z fotela.Podszedł do niej.Nie ugięła się.Przyjęła jego stalowe spojrzenie.
-Wiesz co?-dodała po chwili.-Chrzań się z tą twoją propozycją!Mam gdzieś to co ty chcesz! Nie oczekuj ,że będę drugą opcją!.-odwróciła się i podeszła do drzwi.Miała je otworzyć mimo iż nie wiedziała dokąd zmierza lecz mocny uścisk na ramieniu ją zatrzymał.Została obrócona twarzą do Naruto.Usłyszała niski szept przy uchu.
-Jak cierpisz?-syknął.-Nie..-przeciągnął.-Chce widzieć jak przechodzisz to co ja.-stała jak sparaliżowana gdy ustami zbliżał się do jej.Dzieliły ich milimetry.Zamknęła przestraszona powieki.Chwila.Nic nie poczuła.Otworzyła oczy.Była u siebie w pokoju.

Koniec rozdziału!:D Czuję ,że zaskoczyłam was z tą sceną ItaIno ale cóż ile można to ciągnąć haha :P Mam nadzieję ,że podbiłam wasze umysły i serca :)Trochę sporo Kakashiego i Mei :) No i NaruHina czyż nie mrocznie? Będzie jeszcze ciekawiej :)
Pozdrawiam wszystkich :) /Lusia<3