piątek, 25 grudnia 2015

Witam

Na początku pragnę przeprosić za tak długą nieobecność jednak nie mogłam znaleźć czasu mimo iż naprawdę chciałam. Nadal pamiętam o blogu, zwłaszcza teraz gdy mam wolny czas. Postaram się coś dodać a jeśli mi się nie uda to w ferie na pewno. Przepraszam za to, że musicie tak długo czekać i dziękuję tym którzy dalej są ze mną. Wesołych Świąt :) /Lusia<3

sobota, 15 sierpnia 2015

37 rozdział

Hinata czując na sobie pierwsze promienie słońca odwróciła się w drugą stronę a rękę położyła na poduszce Naruto.Gdy poczuła, że nie ma go obok niej uniosła lekko głowę.Była sama.Lekki niepokój wkradł się jej do serca.Czyżby jeszcze nie wrócił z misji?-pomyślała.Wzięła do ręki strój shinobi i udała się do łazienki.Właśnie myła zęby gdy usłyszała pukanie do drzwi.Szybko opłukała usta i wyszła z łazienki.Miała wielką nadzieję, że to Naruto.Jednak kiedy otworzyła drzwi, zobaczyła uśmiechniętą Kyoko.
-Witaj Hinato.-przywitała się.-Gotowa?
-Hai, ale do czego?-spytała.
-Mamy zbiórkę o 10 na głównej sali, nie wiedziałaś? -pokiwała przecząco głową.
-Ktoś o tym nam mówił?
-Pytasz serio?-zaśmiała się.-Przecież o 9 było powiadomienie.Naruto cię nie obudził?
-Naprawdę? Nie, nie wrócił na noc po tym jak został wezwany.Martwię się, że..
-Nie musisz, to dziwne bo widziałam rano Naruto.Może miał jeszcze coś do zrobienia?
-Możliwe.-mruknęła.-Ciekawe dlaczego nas nie wezwali.
-Tylko Sakurę.-opowiedziała.- która teraz ma wolne.Może mamy zmiany ?
-W końcu będziemy tu jakiś czas.Nie możemy cały czas pracować.
-Pewnie o to chodzi.-uśmiechnęła się.-To idziemy?
-Tak, wezmę tylko..
-Tego szukasz ?-wyjęła z tylnej kieszeni opaskę shinobi.
-Jak ty..
-Przeczuwałam, że o niej zapomnisz.
-Mei!-krzyknęły kiedy wyszły na długi korytarz i zobaczyły przyjaciółkę.-Ty także dziś  idziesz ?
-W końcu! W nocy byłam wściekła, że nas nie wezwali.
-Ahh!-warknęła nagle Hinata.-A już udało mi się go podpuścić wczoraj.
-Kogo podpuścić?-usłyszała za sobą niski głos w którym słychać było lekkie rozbawienie.
-Naruto!-zatrzymała się gwałtownie z oczami szerokimi jak pięciozłotówki.
-Kogo tak wczoraj podpuściłaś, hmm?-stanął za Hinatą, wkładając ręce do kieszeni spodni.
-Ładnie tak podsłuchiwać?
-Akurat przechodziłem.-odparł.-Z resztą mówiłaś tak głośno, że na końcu korytarza bym cię usłyszał.
-Nieprawda!-uniosła się i spiorunowała wzrokiem śmiejącą się Mei.
-Odwrócisz się w moją stronę? Czy mam mówić do pleców?-spytał rozbawiony.
-Tak też można.-Jej twarz była lekko czerwona a nie widząc jego przenikliwego wzroku nie czuła się tak niezręcznie.Naruto prasknął śmiechem po czym złapał mocno Hinatę za biodra i odwrócił ją twarzą do niego.
-Nie pyskuj tak.-powiedział rozbawiony.
-Ty..-mruknęła przez zęby.
-Jaki uroczy widok,doprawdy ciężko to przerwać.-usłyszeli za sobą znudzony głos Kakashiego.-Ale mamy misję.-Mei momentalnie przestała się śmiać gdy zobaczyła srebno-włosego mężczyznę.
Poczuła znajome szybsze bicie serca.Gdy nie wrócił na noc, nie mogła zasnąć z nadmiaru wrażeń. 
A teraz widzi go pierwszy raz od tej sytuacji.Siłą woli pokonała wypływające rumieńce.
Kakashi natomiast przejechał przybyłych shinobi wzrokiem by zobaczyć kto jest.Jednak za nim spojrzał na Kyoko zatrzymał się dłużej wzrokiem na brunetce a pod jego maską wykwitł lekki uśmiech kiedy zobaczył jak dziewczyna walczy z chęcią by opuścić wzrok.Zwrócił także uwagę na jej podkrążone oczy a przez jego głowę przeszła niepokojąca myśl.-Jak panda też wygląda ładnie.
-Sakury nie będzię?-spytała Mei.
-Tak.Dziś ona odpoczywa.W nocy zużyła dużo energii.-odparł blondyn.
-Na kogo czekamy?-spytała Kyoko.
-Na niego.-kiwnął głową na podchodzącego do nich mężczyznę.
-Wszyscy są?-wydali ciche "hai".-W takim razie proszę za mną.-wyprowadził ich z budynku na zewnątrz. -Przydzieliliśmy wam specjalne zadania.
-Pani Kyoko.-powiedział a srebno-włosa podniosła rękę do góry.- Poprowadzisz grupę medyków na polu walki.Potrzeba tam zaprowadzić ład.
-Hai.Jak mam tam trafić niezauważona?
-Za chwilę przybędzie twoja grupa.Oni wiedzą gdzie macie bazę.
- Natomiast wasza czwórka działa razem wraz z nieliczną grupą naszych shinobi.Macie włamać się na terytorium wroga i zabrać im zwój z planami wojskowymi.
-Po cholerę nam wasza grupa?-mruknął Naruto. Hinata z Mei wyglądały jakby ktoś strzelił je patelnią w twarz.
-Właśnie.-poparł go Kakashi.-W czwórkę damy radę.
-To jest bardzo ciężka misja i..-oburzył się mężczyzna.
-Właśnie dlatego nie chcemy mieć ogona.-przerwał mu Naruto.
-Ile mamy czasu?
-Tydzień.-odpowiedział Kakashiemu.
-Dwa dni?-spytał przyjaciela Naruto.
-Nawet mniej.-odparli.
-Dobrze.-syknął mężczyzna.-Zobaczymy jaki będzie efekt.Proszę was zatem ze sobą, musicie podpisać papiery, że dowodzicie nad tą misją - Shinobi zaśmieli się mrucząc coś do siebie i poszli za mężczyzną.
-Nieźle Mei, nieźle.-mruknęła Kyoko.
-Ale co?-zdezorientowała się.
-Nie wiedziałam, że podoba ci się pan Kakashi.-powiedziała.
-Jak ty to..
-Wiesz, to widać.-dziewczyny zaśmiały się.-Ale nie powiem, dobry wybór.
-Heh,ja wiem.-prychnęła.-Gdyby tylko on mnie chciał.
-Dziewczyno!-zapowietrzyła się Kyoko.-Jak on się na ciebie spojrzał! Normalnie ciarki mnie przeszły.
-Ale to..
-Nie mów.Co można oczekiwać od dorosłego faceta?Przecież nie będzie się zachowywać jak zauroczony szczeniak-zaśmiała się.-Nie no, zazdroszczę! Serio! Uwielbiam starszych facetów.
-Tacy są najlepsi.-rozmarzyła się Mei.
-O tak! Minimum 8 lat różnicy! 
-Masz rację Kyoko, faktycznie muszę patrzeć na jego zachowanie z innej perspektywy.
-Powinnaś.A wiedz, że coś się dzieje!-w tym momencie przerwały widząc jak Naruto z Kakashim wracają śmiejąc się z faceta za nimi.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 Zegar wskazywał na 12 gdy Sakura uchyliła powieki.Przekręciła się na drugą z stronę z myślą, że nie musi się dziś spieszyć.Leżała przez chwilę wtulona w kołdrę lecz niepokojące uczucie zawładnęło nią kiedy usłyszała cichy szmer.Wytężyła słuch lecz nic nie usłyszała.Odetchnęła spokojnie i przekręciła się na plecy.
-Nie przeszkadzaj sobie.-usłyszała niski chrapliwy głos.-Mam czas.-Otworzyła szeroko oczy i poderwała się do pozycji siedzącej.Kołdra zsunęła się po niej zatrzymując się na nogach.Zapomniała o zielonej startej dużej koszulce taty która robiła jej za pidżamę.Przed nią siedział nieznajomy mężczyzna. Płaszcz i kaptur zarzucony na głowę zasłaniał jego twarz więc nie wiedziała kim jest ale czuła znajomą aurę.Zauważyła, że musiał przysunąć krzesło do jej łóżka więc nie zamierza walczyć a raczej na myśl przyszła jej rozmowa.
-Kim jesteś? -w jej głosie słychać było wyraźnie przerażenie na co uśmiechnął się lekko.
-Nie lepiej spytać po co tu jestem? -zauważyła, że rozsiadł się wygodniej, zmarszczyła na to brwi.
-To później,teraz powiedz.-chciała by zabrzmiało to stanowczo.
-Dlaczego miałbym?
-Ponieważ wtargnąłeś do mojej sypialni?
-Od razu wtargnąłeś.-machnął ręką.-Nazwijmy to lepiej odwiedzinami Sakuro.
-Wiesz jak się nazywam.-stwierdziła.
-Nie odwiedza się ludzi których się nie zna imienia, to niegrzeczne.-odparł spokojnie. Zapowietrzyła się oburzona jego śmiałością.W normalnej sytuacji zaśmiała by się.Bo to jest śmieszne.Ale to nie jest normalna sytuacja.
-Zamierzam krzyczeć!-ostrzegła.
-Bohaterski czyn.-zaklaskał powolnie w dłonie.-Nie za taką cię uważam Sakuro.
-Trudno, i tak będę.-odparła ale gdzieś w głowie zapisała sobie te słowa.
-Więc wiedz, że zabiję każdego kto wejdzie przez te drzwi.-jego niski mroczny głos sprawił, że uwierzyła mu na słowo.I znów całe opanowanie ją opuściło a strach wkradł się jej do głowy.
-Powiedz mi chociaż czy cię znam.
-Znasz to za dużo powiedziane.-odpowiedział.-Spotkaliśmy się..raz.-dodał.Wyprostowała się jak struna gdy dotarło do niej kto może obok niej siedzieć. Wzrokiem uciekła do szuflady z bronią.
-Więc się domyślasz.-Skwitował jej reakcję mężczyzna.-Nie próbuj.-ostrzegł gdy zobaczył jak przesunęła się na łóżku w stronę szafki.-Zdążyłem się wszystkiego pozbyć.
-Czego ode mnie chcesz?-spytała przerażona.
-Skoro uprzejmości mamy za sobą.-sarknął i zdjął płaszcz.
-Madara.-szepnęła.Ubrany cały na czarno stał przed nią .
-Chce wiedzieć co się dowiedziałaś od Naruto.
-Dowiedzieć? Ale o czym? -udała zdezorientowaną.
-Nie rób z siebie głupiej.Jestem pewien, że się wypytywałaś.
-Po co chcesz to wiedzieć..Przecież podobno nie jesteś wrogiem Naruto.
-Nie..ale dbam o własne interesy.-mruknął.-Mów.
-Nie mam zamiaru.-odpowiedziała drżącym pod jego spojrzeniem głosem.
-W szpitalu się tak nie stawiałaś.-powiedział chrapliwym głosem.Wstał z krzesła a ją wbiło ze strachu jeszcze mocniej w łóżko.Podszedł do niej powoli.Gdy się pochylał zamknęła przerażona oczy oczekując bólu lecz jedyne co poczuła to uginające się pod jego ciężarem łóżko i chłodne duże dłonie na policzkach.Walcząc z uczuciem strachu otworzyła oczy i to był błąd. Spotkała się z jego spojrzeniem i poczuła się jak zahipnotyzowana. Madara znalazł jej wspomnienia z pogawędki z Naruto. Gdy dowiedział się wszystkiego wypuścił dziewczynę z iluzji która była na tyle silna, że Sakura zemdlała.Mężczyzna przez chwilę patrzył na nią po czym uniósł ją na ręce i teleportował się.
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
-Dlaczego nie możemy się teleportować ?-spytała Mei po raz kolejny nie zauważając gałęzi przez co dostała nią w twarz.
-Musimy tam się dostać niezauważenie.Jeżeli się teleportujemy centrala się dowie o przybyłych "gościach"-wytłumaczył jej Kakashi.
-Daleko mamy jeszcze?
-Niecała godzina drogi, musimy się jednak zatrzymać w pobliskiej wiosce i tam znaleźć kwaterę.-powiedział Naruto.
-Hai.Wiec jak mamy zabrać ten zwój?-spytała Hinata odgarniając gałęzie sprzed jej twarzy. 
-Jeszcze nie wiemy.-odparł Kakashi.-Ale coś wymyślimy na miejscu.
-Ha?? Wy tak na poważnie? 
-Nie macie żadnego planu i odrzuciliście pomoc miejscowych ? Serio?-oburzyły się dziewczyny.
-Nam zajmie chwila by coś wymyślić a tutejsi shinobi są jak pokraki.-odparł ostro Kakashi.
-Ałł.-krzyknęła Mei gdy po raz kolejny oberwała gałęzią w twarz.
-Cholera, dziewczyno czy ty nie możesz odgarniać ich ręką?-warknął srebno-włosy.
-Próbuję!-Wściekła się.Mężczyzna westchnął i minął Mei.
-Chowaj się za mną to ci się nic nie stanie.-zdziwiona pokiwała jedynie głową.Uśmiechnęła się porozumiewawczo do Hinaty.
-Co to był za uśmiech?-szepnął do jej ucha Naruto.
-Pełen satysfakcji.-mruknęła patrząc na dziewczynę.
Godzinę później doszli do wioski która znajdowała się niecałe dziesięć minut drogi do przejścia do wymiaru Kaishi.W oczy od razu rzucił im się duży hotel więc do niego się udali.
-Potrzebujemy dwa pokoje na dwie noce.-powiedział Naruto przy recepcji.
-No naprawdę! W takim czasie przyjechać i jeszcze dwa pokoje.-obruszyła się lekko recepcjonistka.-Ale macie szczęście bo akurat zwolniły nam sie dwa pokoje.
-O jaki czas pani chodzi?-spytał Naruto.
-No jak to? Przecież jutro jest wielki festiwal w Kaishi.Festiwal par.-Kobieta zamilkła widząc, że miny czwórki osób wyglądają jak mina kota na pustyni.-Czy coś nie tak? Nie wybieracie się na ten festiwal?
-Ależ wybieramy się!-odparła szybko Mei.-Jesteśmy tylko zszokowani swoim szczęściem.
-Ahh tak.-odparła.-Bardzo ładne z was małżeństwa.Zapewne bierzecie udział w konkursie?
-Jakim ?-spytała Hinta.-Bo o nim nie słyszeliśmy.
-A to tutaj mam ulotkę, proszę.-podała im 4 kartki.-A tutaj klucze do pokojów.
-Dziękujemy.-odparli i podreptali do schodów na górę.
Zainteresowani tematem szybko weszli do jednego pokoju i usiedli na łóżku.
-Więc mamy festiwal.-stwierdził Kakashi.
-To dobrze, będzie obniżona czujność.Każdy się da radę dostać do tego wymiaru.
-To nie lepiej by zaatakować jutro Kaishi ?-spytała Mei.
-To był by dobry pomysł ale będzie od cholery ludzi z innych wiosek i wymiarów i jestem pewien, że by ucierpieli.-Wyjaśnił Naruto.-Ale dla nas to bardzo dobry czas.
-Nieważne, przeczytajmy lepiej te ulotki.-przypomniała im.
-Hai.-zabrali się za czytanie.
-Pomysł podany jak na tacy.- mruknął Kakashi.Konkurs był dla par i miał być to tor przeszkód i trudnych zadań które pary musiały wspólnie przejść i rozwiązać.
-A nagrodą jest zwiedzenie głównej siedziby władzy.
-Gdzie są wszystkie wojskowe zapiski.-dokończył Kakashi.
-Musimy to wygrać!-syknął przez zęby.
-Ale jak?
-Hinata!-oburzył się.-Jak to jak?! My razem będziemy nie do pokonania.
-Nie zapominaj o nas.-mruknął Kakashi.
-Właśnie, oni mogą być za nami.
-Powiedzmy.-westchnął.-Co zrobimy z parą na trzecim miejscu? 
-Jeszcze lepiej, że będą.-powiedziała Mei.-Odwrócą od nas uwagę.
-Sprytnie.-uśmiechnął się do niej Kakashi.
-A jeśli przegramy?-spytała Hinata.Trzy twarze odwróciły się w jej stronę.
-Nie ma opcji byśmy przegrali!-powiedzieli jednocześnie.
-To o której to się wszystko zaczyna?-spytała Mei.
-O 12, więc musimy tam być na 10 by się przygotować.-mruknęła Hina.-Powinniśmy teraz trochę odpocząć. 
-Hai, chodźmy.-Naruto wyciągnął do niej dłoń a ona ją przyjęła z lekkim uśmiechem.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Kyoko wraz z swoją drużyną bezpiecznie dotarli do bazy gdzie leczyli ciężko rannych shinobi.Widząc ich obrażenia stwierdziła, że nie są oni zbyt silni.Poczuła, że muszą się naprawdę postarać jeśli chcą pomóc im wygrać tę wojnę. Po kilku godzinach ciężkiej pracy zawyła syrena alarmowa.Medycy z Reine wstali przerażeni.
-Co się dzieje?-spytała szybko.
-Atak! Atakują naszą bazę.-wydyszał jeden.
-Umiesz walczyć?-spytał się jeden z nich.
-Tak trochę..niezbyt, skupiałam się na medycynie.
-Tak jak my wszyscy.-powiedział młody chłopak a jego głos przepełniony był strachem.
-Nie panikujmy! Musimy się bronić z całych sił.-powiedziała ostrym głosem.Gdy tylko to powiedziała do bazy wtargnęli zamaskowani shinobi. Było ich kilkunastu a ich kilku.Wyszła na przeciw grupy bo wiedziała, że oni nie dadzą rady walczyć.Wyjęła szybko kunaia i się zaczęło.Odbierała ataki i atakowała.Nigdy nie pomyślałaby, że da radę walczyć z trzema shinobi na raz.Zacisnęła mocno zęby gdy ktoś zranił ją w nogę. Powoli traciła siły, zwłaszcza gdy widziała jak jej towarzysze upadają pokonani.Gdy została sama myślała, że to już koniec.Zamknęła oczy i czekała na śmierć jednak za nim zobaczyła ciemność dostrzegła złoty błysk.Stała przez chwilę nieruchomo lecz kiedy usłyszała jak obok niej na podłogę runął shinobi uchyliła powieki.Zobaczyła przed sobą wysokiego blondyna w czarnym płaszczu z kapturem jednak nie miał go na siebie założonego.
-Naruto.-pomyślała z wdzięcznością widząc jak mężczyzna z szybkością pokonuje wrogów.
Nie czekając podbiegła do rannych medyków i zaczęła ich leczyć.Słyszała za sobą jak uderzają o siebie kunaie i wiedziała, że ktoś może ją zranić jeśli nie będzie uważna ale nie obchodziło ją to.Chciała jedynie uratować życie tym młodym ludziom.Kiedy tylko uleczyła ranny jednego podchodziła do drugiej osoby.Wiedziała, że walka za nią jest zacięta ale słyszała o potędze Naruto i wiedziała, że sobie poradzi.Nie myślała wtedy o tym jak on się tu znalazł skoro miał misję. Kiedy leczyła ostatniego medyka czuła że braknie jej chakry.Wiedziała, że odpływa ale to wszystko znikło w chwili gdy poczuła duże silne dłonie na ramionach i nagły przypływ obcej ale silnej chakry w organizmie.
-Dasz radę go wyleczyć?-usłyszała za sobą nieznajomy głos.-To nie Naruto.-pomyślała.-Ta chakra i głos, to ktoś inny.
-H..hai.-mruknęła przez zaciśnięte gardło i zabrała się za leczenie.Gdy tylko zobaczyła, że młodej dziewczynie wraca oddech upadła z ulgą na podłogę.-Koniec.-westchnęła.
-Za 10 minut będzie tu pomoc.-usłyszała nad sobą ten głos.-Wezmą rannych do szpitala i zaopiekują się nimi.Ty dasz radę wstać?-spytał a ona pokiwała twierdzącą głową.Jednak gdy tylko próbowała się unieść, nogi odmawiały jej posłuszeństwa.-Trzeba mówić od razu.-Nieznajomy mężczyzna pochylił się i uniósł ją do góry po czym posadził na łóżku szpitalnym.Nie mogła dostrzec jego twarzy.Chciała się zapytać czy mógł by się odwrócić ale niepotrzebnie.Nieznajomy sięgnął po przewrócone krzesło po czym usiadł przodem do niej.Jej oczom ukazał się najbardziej przystojny mężczyzna jakiego widziała i do złudzenia przypominał jej Naruto.
-Kim pan jest?-spytała.-Nie jesteś może bratem Naruto Namikaze..Nie on nie ma rodzeństwa.-powiedziała mechanicznie nie mogąc odwrócić od niego wzroku.
-Znasz Naruto? Jesteś jego koleżanką?
-Hai.-powiedziała.-A pan go zna?
-Powiedzmy.-odparł z ciepłym uśmiechem.-Jak się nazywasz?
-Kyoko.-odpowiedziała od razu zahipnotyzowana jego ciepłym głosem.
-Więc Kyoko, wiesz, że naraziłaś siebie na ogromne niebezpieczeństwo?-spytał przybierając poważny wyraz twarzy.-Chciałaś uratować ich wszystkich na raz? To logiczne, że nie starczyło by ci chakry a gdybym ja miał niewiele wtedy ty..
-Wiem o tym doskonale,jestem medykiem.-obruszyła się.-Ale to są młode osoby! Mają jeszcze tyle życia przed sobą.
-A ty nie masz ?-warknął.-Jesteś jeszcze smarkata.Ile masz lat?
-Nie jestem smarkata!-poczuła się urażona.
-Ile?
-21.-bruknęła.
-Więc masz tyle życia przed sobą, i czasem zamiast martwić się o innych, myśl o sobie.-powiedział poważnie.
-Powinnam,ale jestem lekarzem, i muszę myśleć o dobrze innych.-uśmiechnęła się do niego lekko.Nie zdążył nic powiedzieć gdyż do sali weszli shinobi i inni medycy.Pokiwał jedynie głową i zaczął rozmawiać z innym mężczyzną.Jakaś pani podbiegła do niej i spytała się czy wszystko w porządku po czym pomogła jej wstać.Kątem oka dostrzegła, że mężczyzna założył kaptur.Pani powoli prowadziła ją do wyjścia i gdy już była przy drzwiach odwróciła się.
-Czy będę mogła cię jeszcze spotkać?-spytała się.
-Mam nadzieję, że nie.-powiedział poważnie.-Bo pojawiam się tylko w takich sytuacjach.
-Panienko, wszystko dobrze?-usłyszała za sobą wysoki głos kobiety.
-Ah, tak.-odparła zamroczona i wyszła na zewnątrz.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Gdy Sakura się obudziła pierwsze co poczuła to jakby ktoś trzasnął ją czymś ciężkim w głowę.
Odruchowo jej ręka dotknęła skroni.Westchnęła ciężko i skupiła się na wyeliminowaniu bólu.Mocniej zacisnęła powieki gdy zielone światło rozbłysło, rażąc ją w oczy. Gdy mogła już dobrze funkcjonować poczuła tą samą aurę która nawiedziła ją z  rana.
-A pan dalej tutaj?-spytała starając się nie dopuścić do siebie paniki.
-Teraz to ty jesteś moim gościem.-odparł z rozbawieniem w głosie.Dziewczyna poderwała się tak jak wtedy jednak nie była już u siebie w sypialni a raczej w ciemnej komnacie.A przed nią jak wtedy, siedział Madara z mrocznym uśmiechem na twarzy.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Moi kochani! Jestem z rozdziałem 37 ! i ogromnie przepraszam za tak długą przerwę ale blogger wywinął mi niezły żart a mianowicie wypadł mi kolejny wyjazd zaraz po tym jak przyjechałam ale udało mi się napisać notkę i ją wstawić( tak myślałam) jednak wracam po tak długim czasie ucieszona na nowe komentarze i to co czytam to kiedy wrócę. Rozdział się tylko zapisał!Jedyny plus to, że trochę dopisałam przez co jest dłuższy i mam nadzieję, że się wam spodoba.Pragnę przeprosić również za rozdział 36 ponieważ wiem że był totalną klapą i się w nim nie popisałam, zdaję sobie z tego sprawę i przepraszam:) Mam nadzieję, że ten już wam się spodoba:) Miłego czytania i dziękuję za cierpliwość :) /Lusia<3

piątek, 3 lipca 2015

36 rozdział

-To dobrze.-odparł poważnie.-Nie miałem ochoty ocierać ci łez.
-Dobrze wiemy, że byś tego nie zrobił.-odparła z uśmiechem.-A teraz powiedz co chciał od ciebie Madara?-Po tym jak usłyszał to pytanie Naruto spoważniał.Poznała to po tym jak spiął ramiona i się wyprostował.
-Sakura, nie powinnaś o niczym wiedzieć.-zaczął.-I nie chodzi mi o nasze stare brudy-dodał gdy chciała coś powiedzieć.-Lecz ze względu na twoje bezpieczeństwo.Nie powiem ci zbyt wiele, tylko to co będę uważał za konieczne więc słuchaj.-Naruto złapał szybko dziewczynę za rękę po czym teleportował się do gabinetu w swojej rezydencji Uzumaki.
-Gdzie my jesteśmy?-spytała gdy tylko otrząsnęła się z szoku.Poczuła niezrozumiały strach przed tym miejscem.
-Bez pytań.-odparł szybko.-Ja mówię, ty słuchasz.
-Ale jak..
-Chcesz się dowiedzieć o co chodzi czy nie?-spytał.-I tak nie wierzę, że cię tu zabrałem.-Sakura zamilkła i usiadła przy biurku naprzeciw Naruto.
-Madara to nie do końca nasz wróg.-zaczął.-Ten kogo musimy się obawiać to Obito.On jest naszym głównym celem.Moim i Madary.
-To niby on ma być dobry? Teraz każdy z klanu Uchiha stanie się bohaterem jak Itachi czy co? Przecież zabił niewinnego shinobi w szpitalu.-powiedziała szybko.
-Nie powiedziałem, że jest dobry.-prychnął.-Nie jest, ale jest potężny.I potrzebna nam jest jego pomoc.Madara nie jest po naszej stronie. Po prostu wie, że nie da rady sam pokonać wroga.Dlatego mam z nim układ.-Sakura przez chwilę kalkowała to co powiedział by po chwili zadać pytanie.
-A jeśli później on będzie chciał pokonać nas?-
-To się nie wydarzy.Masz moje słowo.-powiedział.
-Nie powiesz mi już nic więcej, prawda? -spytała po chwili ciszy.
-Tak,powinnaś się stąd teleportować, to nie jest miejsce dla ciebie.-powiedział.Wstali z foteli po czym Naruto złapał ją za ramie.-Nie myśl o tym co ci dziś powiedziałem, nigdy więcej go nie zobaczysz.
-Hai.-odparła mechanicznie i poczuła znajome szarpnięcie, stała na zatłoczonej ulicy w Konoha.
 _______________________________________________________________________________

-Wezwałam was w ważnej sprawie.-powiedziała Tsunade do dwójki shinobi którzy stali pod podpierając ścianę.
-Co się stało?-spytał Kakashi.
- Zaraz przyjdą dziewczyny wtedy wyjaśnię o co chodzi ponieważ to one muszą odegrać największą rolę.-powiedziała.-Wasze zadanie będzie polegało na chronieniu ich z ukrycia.To niecodzienna misja.
 -Kogo wybrałaś ?- spytał Naruto.
-Mei,Sakurę,Hinatę i Kyoko.-powiedziała i kątem oka dostrzegła jak mężczyźni się prostują i przybierają poważne miny.Zaśmiała się w duchu.
-Na czym będzie polegało ich zadanie?-spytał Kakashi starając się przybrać znudzoną minę.
-Zaraz się wszystkiego dowiecie.-odparła po czym odwróciła się w ich stronę gdy usłyszała dźwięk otwieranych drzwi.Do gabinetu weszły dziewczyny.Przywitały się z Hokage i podeszły do Kakashiego i Naruto.
-Ta misja skupia się na was.-powiedziała do nich Tsunade.-Kakashi i Naruto są dosyć rozpoznawani zwłaszcza w miejscu gdzie się wybieracie.-Blondyn zmrużył podejrzliwie oczy.
-Nie mówisz chyba o..
-Tak, udacie się do wymiaru Reine.
-Nieźle.-mruknął Kakashi łapiąc porozumiewawcze spojrzenie z Naruto.
-Gdzie?-spytały w tym samym czasie marszcząc brwi.
-To odległy wymiar.Tylko Minato mógł się do niego teleportować.Gdy Naruto to upowszechnił, my także jednak przez te lata przyjaźń między Reine a Konoha się zatarła a wy musicie ją odbudować i zachęcić głowę wymiaru do poparcia nas w wojnie.
-Ale dlaczego my? Przecież skoro Naruto z Kakashim są tam bardziej znani to dlaczego oni nie mogą ich poprosić o wsparcie?-spytała Sakura.
-Wiąże się z tym niezbyt ciekawa historia której nie usłyszycie.-powiedział Naruto.-przez co nie możemy się osobiście zwrócić do władcy.
-Nazwijcie to honorem.-powiedziała Tsunade ze śmiechem.
-Więc co mamy zrobić? -spytała Kyoko.
-Aktualnie w wymiarze Reine panuje wojna z wymiarem Kaishi.Wysyłam tam was jako pomoc.
Sakura i ty będziecie w grupie medycznej ale na froncie.U nich medykami są tylko kobiety które nie biorą udział w walce przez co wiele osób ginie nie doczekając się pomocy od nich.Wy będziecie dla nich bardzo pomocne i szybko się wyróżnicie a o to nam chodzi.
-Hai.-odparły.
-Hinata twoja moc klanu jest dla nich nieznana, przez wiele lat byli odgrodzeni od innych krain. Nawet od Minato nie chcieli słyszeć żadnych informacji. Będziesz w grupie śledczej.
-Mei ty razem z chłopcami będziesz w grupie atakującej.Do was dojdzie także Sakura.-powiedziała po czym zwróciła się do Kyoko.-Będzie wiele sytuacji w których będziesz musiała radzić sobie sama.Sakura będzie potrzebna w walce, dasz radę? -spytała.
-Tak Hokage-sama.-odparła.
-Wyruszacie jutro wieczorem.Gdy tylko zwrócicie ich uwagę na siebie władca zechce was poznać.Kakashiego i Naruto nie zaprosi, jak wspominałam sprawy honoru.Wasze zadanie będzie zaproponować sojusz z Konohą.
-Jeśli to wszystko to pójdziemy już.-powiedział Kakashi.
-Możecie iść.
________________________________________________________________________________

Następnego wieczoru wszyscy zebrali się przy bramie Konoha. Ze sobą mieli wielkie plecaki.
-Naruto wiesz gdzie ich teleportować.-bardziej stwierdził niż spytał Jiraya który przyszedł z chłopakiem.
-Podajcie sobie dłonie.-powiedział i po chwili zniknęli w szarych kłębach. Na miejscu zostali powitani przez strażników którzy powiedzieli, że bezpiecznie odprowadzą ich do rezydencji w której mieli zamieszkać.
-Naprawdę jesteś tym Naruto?-spytał w między czasie jeden ze strażników.
-Hai.-odparł krótko i odwrócił wzrok od zachwyconego shinobi.
-Wszystkie pokoje są do waszej dyspozycji.-powiedziała służka gdy dotarli na miejsce.-Nasz władca zapewnił by niczego wam nie brakowało.
-Już chce się popisać.-mruknął Kakashi.
-Hee?-zdziwiła się Mei.-To on wie, że tu jesteśmy? A nie mieliśmy wpierw zabły..
-Wie, że ja Naruto i parę przyjaciół są w jego kraju.Ale kto już nie.
-Rozumiem.-odparła.
-Wszystkie pokoje, tak?-mruknął Naruto.-Szkoda tylko, że jest ich 3.
-Podzielmy się, ja mogę pójść do pokoju z Kyoko.-odparła Sakura.-Wy się dogadajcie.
Skończyło się na tym, że Hinata miała pokój z Naruto ku jej i jego uciesze.Co innego było z Mei oraz Kakashim.Gdy szli do pokoju który znajdował się na samym końcu korytarza panowała niezręczna cisza.Mei słyszała tylko szybkie bicie swego serca i ciężkie kroki mężczyzny obok.Starała się dotrzymać mu tępa.Kiedy otworzyli drzwi i weszli do pokoju zrobiło się jej jeszcze bardziej wstyd. Na środku było jedno wielkie małżeńskie łoże. Zamarła w pół kroku gdy Kakashi nic sobie z tego widoku nie robiąc zdjął plecak i rzucił na fotel.
-Chcesz skorzystać pierwsza?-spytał wskazując na drzwi do łazienki.
-Co?-podniosła rozkojarzona głowę do góry.-Ah nie, idź pierwszy.
-Na pewno?-spytał.
-Ta..tak, rozpakuję się.-uśmiechnęła się zdenerwowana.Gdy tylko zniknął, opadła na fotel wachlując twarz.
-Dlaczego nie wzięłam żadnej stosownej piżamy.-mruknęła pukając się lekko w głowę.
Kiedy Kakashi wyszedł z łazienki nie mogła oderwać od niego wzroku.Wyszedł w samych spodniach.Nie miał na sobie maski jak i podkoszulki.Poczuła, że się czerwieni.
-Oh.-mruknął widząc jej reakcje.-Zawstydziłaś się.
-Słucham?-powiedziała zamroczona.-Nie, to nie prawda!-bruknęła.
-Czyżby?-mruknął i nie zwracając na nią uwagi położył się na łóżku.Wpatrywała się tępo w ścianę próbując ogarnąć co się właśnie wydarzyło.-Zamierasz iść się wykąpać? Chce zgasić światło.
-Aa, tak już idę.-odparła.Wzięła najpotrzebniejsze rzeczy i wyszła z pokoju.
 _______________________________________________________________________________

W tym samym czasie w drugim pokoju obok Hinata wychodziła z łazienki odświeżona.Po tym jak zorientowała się, że znów będzie spać z Naruto w jednym łóżku, musiała ochłonąć.Czekając aż wyjdzie z łazienki czesała długie włosy i starała się zapanować nad biciem serca. Czas się dłużył a ona coraz bardziej miało wątpliwości co do tej sytuacji.Czy powinna się cieszyć, że są razem skoro nawet nie wie co zrobić i jak się zachować po tym wszystkim.Mimowolnie zgasiła światło i położyła się na łóżku.Była zbyt zmęczona i nie miała siły na niego czekać.Oczy same jej się zamykały do snu gdy nagle usłyszała jak ktoś walnął w łóżko.
-Kurwa.-warknął Naruto i upadł prosto na Hinatę.Zszokowana dziewczyna nie mogła wykrztusić słowa.Przygniatał ją na tyle by nie mogła zrobić żadnego ruchu.
-Czy mógłbyś się..-mruknęła cicho Hinata próbując się wydostać.
-Mógłbym.-syknął .-Tylko leż spokojnie.-uniósł się na dłoniach a dziewczyna od razu złapała głęboki oddech.
Kiedy otworzyła oczy dostrzegła, że Naruto nadal był nad nią pochylony i wpatruje się tym nieznanym spojrzeniem.
-Co..coś się stało?-spytała.-Dlaczego..
-Zastanawiam się..-zaczął chłopak zbliżając się jeszcze bardziej.-Dlaczego muszę to jeszcze odgrywać.
-Odgrywać?-powtórzyła.-Ale co?-wbiła się odruchowo w poduszkę czując jego bliskość.
-Widzisz.-zaczął.Podparł się na łokciach.-Dowiedziałaś się wszystkiego co nie chciałem byś wiedziała.Pozbyłem się Mitsuki.Jesteś silna, nieustępliwa.-Hinata słuchała tego wszystkiego z zdezorientowaną miną.-Więc dlaczego dalej się muszę powstrzymywać? Nie powinienem?-spytał sam siebie lecz cały czas patrzył się prosto w jej oczy.
-Skoro i tak wszystko zostało powiedziane.-mówił dalej.-A ty mimo to nie uciekłaś..-zamyślił się.
-Naruto.-szepnęła po chwili ciszy.-Ja nie rozumiem do końca o czym mówisz.-Jego spojrzenie sprawiło, że wiedziała, że skupił się na niej.
-Ja też mam już dość tej całej otaczającej mnie gry.-zaśmiał się sarkastycznie. Wyciągnęła dłoń w stronę jego twarzy.Mimo bijącego od niego chłodu dostrzegła ten smutek w oczach i odruchowo dotknęła jego policzka.Dłoń drżała jej od emocji gdyż tak dawno nie była blisko Naruto.
Poczuła na klatce piersiowej znajomy ciężar ciała,zbliżył się do niej jeszcze bardziej.Nagle zamarli w bezruchu gdy usłyszeli wyjącą syrenę która informowała wszystkich o ataku.
-Cholera.-warknął i w następnej sekundzie stał obok łóżka.Gdy zobaczył, że dziewczyna także chce wstać syknął.-Ty zostajesz.
-Ale..
-Jest noc,jutro będzie twój dzień.-powiedział i zniknął w kłębach dymu.
-Uważaj na siebie.-szepnęła.
_______________________________________________________________________________

W tym samym czasie Mei wyszła z łazienki ubrana jedynie w za duży t-shirt o szarym kolorze.Kręcone włosy puściła luźno bez żadnych upięć.Pierwsze co dostrzegła to to, że światło się nadal paliło więc czekał na nią.Później dostrzegła jego baczne spojrzenie które śledziło każdy jej krok.Jej ruchy gdy odkładała rzeczy były niezdarne przez to, że czuła się niezręcznie. W końcu odwróciła się w jego stronę i powiedziała.
-Mamy spać razem?-spytała siląc się na luźny ton.
-Widzisz drugie łóżko?-spytał Kakashi.Dziewczyna zacisnęła usta w dzióbek.-Chodź, nie zjem cię.-Powiedział i odchylił kołdrę.
-Ale ja cię tak.-mruknęła do siebie na tyle głośno by i on to słyszał.Prychnął rozbawiony a ona spłonęła rumieńcem.Szybko zgasiła światło by zakryć zażenowanie po czym położyła się na łóżku.
Kiedy usłyszała miarowy oddech Kakashiego wiedziała, że zasnął. Ona zaś kręciła się z boku na bok  nie mogąc zmrużyć oka.W pewnej chwili usłyszała zachrypnięty głos.
-Nie możesz spać?-spytał odwracając się w jej stronę.
-Hai.-speszyła się pod jego zaspanym ale bacznym spojrzeniem.
-Nie powinienem tego robić.-westchnął lecz przyciągnął ją do siebie obejmując ramieniem.Niestety zrobił to za mocno przez co dziewczyna wylądowała leżąc na nim.Ich usta zetknęły się ze sobą.Gdy po chwili Mei otrząsnęła się chciała się szybko poderwać jednak przeszkodził jej Kakashi. Który położył dłoń na jej karku i powiedział.
-Tego też nie powinienem.-mruknął po czym przybliżył się do niej. Tak jak wszyscy zamarli gdy usłyszeli wyjące syreny.W jednej chwili przekręcił ich tak, że to on znalazł się na górze i zaczął szybko mówić.
-Ja idę ty tu zostań,twoja misja zaczyna się od jutra.-oznajmił po czym zerwał się z łóżka.
______________________________________________________________________________

-Wzywaliście mnie.-powiedziała zdyszana Sakura stojąc w stroju shinobi w salonie.
-Tak,przydasz nam się jako medyk.-powiedział Kakashi.
-Dziewczyny niech zostaną.Jutro mają ciężki dzień.
-Teleportujemy się do celu?-spytała.
-Tak.-przytaknął Naruto.-Wykorzystajmy atak z zaskoczenia.-powiedział.
Misja mijała sprawnie.Kakashi wraz z Naruto niszczyli wroga. Odesłali wszystkich shinobi z Reine i walczyli sami.Kiedy wróg przybrał na liczebności pojawił się zamaskowany mężczyzna.Sakura mogła zobaczyć tylko blask technik gdyż znajdowała się dalej od pola bitwy. Nie miała czasu jednak się przypatrywać gdyż leczyła rannych shinobi którzy zostali poturbowani przed ich przybyciem.
Nagle teleportowali się do niej przyjaciele wraz z zamaskowanym mężczyzną jednak nie zwróciła na niego uwagi gdyż Naruto położył jej bardzo rannego faceta. 
-Nie chciał słuchać i pobiegł jak głupi do walki.-powiedział blondyn.
-Nie wiem czy da się coś zrobić.-mruknął Kakashi.
-Cicho!-syknęła Sakura i skupiła chakrę w dłoniach.Zgubiła poczucie czasu.Nie wiedziała w ile czasu pochylała się nad mężczyzną lecząc go ale gdy tylko usłyszała jak łapie oddech zobaczyła ciemność przed oczami i zemdlała.
-Kakashi weź ją na ręce i teleportuj się.-powiedział Naruto.-Wykonała kawał dobrej roboty.
-Co cię tu sprowadza?-spytał blondyn Madary.
-Nudziłem się.-odparł krótko a spojrzeniem obserwował nieprzytomną różowowłosą. -Sakura Haruno tak?-mruknął po czym teleportował się.

Koniec rozdziału:) Mam nadzieję, że się podobał:) Mam pytanie, czy jesteście za tym by zrobić paring z Minato ale nie z Kushiną? Czy raczej nie chcecie czytać o Minato z kimś innym? :) Więcej słodyczy u NaruHina i trochę więcej Madary:) Z racji rozpoczynających się wakacji życzę wszystkim pogodnych udanych i mega fajnych dni :) Odpoczynku i świetnych wakacji:) To także taka notka urodzinowa ponieważ niedługo mam urodziny a będę w Turcji na czas ich trwania więc nie wstawię wtedy rozdziału ale napisałam o tym teraz:) Wracam 15 i mam nadzieję, że 16 uda już mi się coś wstawić :) 
Pozdrawiam wszystkich i dziękuję za tak liczne i ciepłe komentarze pod ostatnim postem :) /Lusia<3


czwartek, 28 maja 2015

Pisać dalej??

Witam moi drodzy.
Mam dylemat czy pisać dalej to opowiadanie.Następny rozdział jest w połowie napisany lecz martwi mnie to, że niewiele osób zostawia komentarze.Przez to sama nie wiem czy idę dobrym kierunku jeśli chodzi o przebieg wydarzeń.Czy właśnie nie i przez to mało osób komentuje. Dziękuję tym co komentują i czytają i proszę was o pozostawienie swojej opinii na ten temat./Lusia<3

niedziela, 10 maja 2015

35 rozdział

Następny rozdział po 15 kom.

- Co ja tu robię do cholery jasnej ?
-Dobre pytanie.-usłyszała za sobą znajomy głos przy uchu.Odwróciła się gwałtownie i stanęła twarzą w twarz z Naruto.Wyglądał tak samo jak wtedy gdy widziała go w tej rezydencji.-Dlaczego to musisz być ty?-mruknął.
-Muszę być ja?-spytała.-Nie rozumiem.Zostałam tu przyprowadzona bez mojej wiedzy jakbyś nie wiedział.-warknęła.
-Wiem.-odparł spokojnie.-Sam cię tu zabrałem.-oznajmił.-Nie rozumiem tylko czemu wybrali ciebie.
-He?-zdezorientowała się i zmarszczyła brwi.-Mówisz jakbym była czemuś winna.-powiedziała oburzona.-A to ja pytam się o co chodzi!
W tym momencie ktoś zapukał do drzwi.Po chwili otworzyły się a w nich ustała służka.
-Panie, możemy zacząć przygotowywania pani? -Spytała kłaniając się lekko.
-Tak.Proszę już iść.-Rozkazał.-Osobiście ją odprowadzę.
-Jak sobie Pan życzy.-odpowiedziała i wyszła z pokoju.
-Jakie przygotowania?-spytała natychmiast Hinata?-Do czego?
-Do balu.-odparł i poszedł przed siebie.Zatrzymał się jednak po chwili gdy zobaczył, że dziewczyna stoi w miejscu.Wrócił się do niej i złapał ją za dłoń po czym zaczął prowadzić w stronę drzwi.-Za około dwie godziny zacznie się tutaj przyjęcie.
-Tutaj?Nie mogłeś zrobić tego u siebie?-opuścił ją gniew gdy wyszli na korytarz.Mocniej ścisnęła rękę Naruto.Nie mogła spojrzeć na żaden z wiszących portretów.Prychnął lekko rozbawiony.
-Gdybym mógł zrobić to w Konoha nie musiałabyś na nim być.-powiedział patrząc na nią spod ukosa. 
-Była by na nim Mitsuki.-stwierdziła chłodno bez cienia oburzenia.-Więc czemu tu? Czy nie lepiej było by dla ciebie zrobić to w Konoha? -Spojrzał podejrzliwie na Hinatę.Nie tego oczekiwał.
-Widzisz.-zaczął.-Zdążyłaś się zapewne zorientować, że nie jesteśmy w naszym świecie.
-Cóż.-przeciągnęła.-Tak.-co prawda nie wiedziała ale miała domysły, że coś jest nie tak z tym miejscem.Spojrzał na nią spod ukosa.-Prawie ale ważne, że miałam.
-Prawie robi wie..
-Wiem!-powiedziała.Rozmowa pochłonęła ich na tyle, że nie zważali na to, że trzymają się za ręce.
-Więc jest to inny wymiar gdzie panują inne zasady niż w naszym świecie.-zaczął.-Nie każdy ma do niego wstęp.
-Dlatego jestem zamiast Mitsuki.-odparła przygaszonym głosem kojarząc fakty.-Tylko dlaczego ona nie może tu być?
 -To miejsce jest tylko dla potężnych i ważnych osób,klanów.-oznajmił twardym głosem.Hinata stanęła w miejscu.Spojrzał się na nią zdziwiony a ona prasknęła śmiechem.
-Wybacz.-zaniosła się śmiechem ponownie.-Ale nie zdajesz sobie sprawy jak zabawnie to brzmiało.
-Teraz zdaję.-warknął choć przemknęło mu po twarzy rozbawienie.-Nie ważne.To prawda ale czym się to różni od naszego świata?-zaczął mówić a Hinata momentalnie się uspokoiła.-Że tu nie ma znaczenia co zrobili za życia.Ważne jakie mają pochodzenie i jak potężni są.
-Czekaj? Za życia? To znaczy ,że..
-Tak,osoby które zmarły na naszym świecie przechodzą tutaj.
-Ale my jesteśmy żywi. A służba? Przecież nie mogła być kimś wielkim?
-Przez moje powiązanie z klanem Uzumakim mogę tu przebywać. Tyczy się to także osób które służyły klanom.Mogą tu być i służyć dalej.
-Rozumiem.-odparła.-A ja? Jakim sposobem tu mogę być?
-Tego nie wiem.-odpowiedział.- Rada kazała byś to była ty.-zaczął iść dalej gdyż przez ten cały czas stali w miejscu.Hinata ruszyła za nim.- Spotkasz tu wiele osób które zeszły z naszego świata z przerażającą historią.Nie bój się ich.Tutaj żyjemy na pokojowej drodze i nikt nie zamierza nikogo zabić.Musisz to zrozumieć.To miejsce rządzi się swoimi prawami.
-Czyli to znaczy, że wszyscy z mojego klanu po śmierci też tu będą?-spytała.
-Nie.-odparł krótko.-Do tego miejsca przechodzą tylko osoby które nie był do końca idealne.
-Więc Itachi..
-Tak.On i Ino też tu będą.-odpowiedział.
-Ino? Przecież ona..
-Będzie żoną Itachiego.Przebywa z nim prawie każdego dnia.To wystarczy.
-Rozumiem.-odparła.-Więc twoich rodziców tu nie ma?
-Dowiedziałaś się tylu rzeczy na raz i nie masz dosyć?-spojrzał spod ukosa ale widząc rozpromienioną twarz dziewczyny zaczął mówić dalej.-Nie do końca,mojej matki nie ma tutaj.Ojciec jest.
-Co?!-krzyknęła zaskoczona.-Przecież Hokage był świetnym..
-Mój ojciec nie był tak dobry jak by się zdawało.-powiedział.-By posiąść tak wielką moc zawsze potrzebna jest ta zła strona.
-Nie rozumiem czegoś.-powiedziała.-Dlaczego nie ma tu twojej mamy skoro była żoną Hokage?
-To inny przypadek niż Ino i Itachiego.-zaczął.-Oni wbrew temu w co wierzą dobrali się podobnie.Itachi zawładnął Ino a ..
-Żartujesz?!-spojrzała na niego zszokowana.-Fakt pasują do siebie ale oni się kłócą na okrągło! 
-Ciężko mi to wyjaśnić.Ino na tyle oddała się Itachiemu ,że poszła by za nim w ogień mimo iż by się z nim nie zgadzała.
-Skąd ty to wiesz?-przerwała mu pytaniem.
-Wiem.Po prostu.-wzruszył ramionami.Z moimi rodzicami było inaczej.Oboje uparci jak i oni.Ale różnica polega na tym, że dla nich ważniejsze były poglądy.To ich rozdzieliło.Za życia tego nie dostrzegli.Dopiero teraz mój ojciec to zrozumiał.I żałuje tego bo mogli być tu razem.
- I wtedy nie był by sam.-mruknęła.
-Właśnie.
-A więc ja tutaj nie będę, tak?-spytała kierując się nieznanym uczuciem.
-Będziesz.-odparł.Widząc, że chce coś powiedzieć dokończył.-Bo masz styczność ze mną.
Nie zorientowała się, że doszli do drzwi które otworzyły się zaraz po tym gdy Naruto to powiedział przez co nie zdążyła mu odpowiedzieć.
-Zapraszamy panią.-powiedziała służka.
-Naruto czekaj!-zawołała.Odwrócił się w jej stronę.-Ja wcale się nie zgodziłam by być na tym balu.-Podeszła do niego.-Nie traktuj mnie jak drugą opcję!Jeśli nie Mitsuki to Hinata, tak? -prychnęła.-Nie!-krzyknęła aż służka zamknęła szybko drzwi od sali.-Jak nie możesz iść z nią to idź sam.Po cholerę ci ja? Dam sobie radę bez ciebie, wiesz? Mogę być sama.Jednak nie mogę wytrzymać z myślą, że uważasz mnie za dostawkę.Dziękuję, że powiedziałeś mi o tym wszystkim ale teraz wracam.-powiedziała i zaczęła iść przed siebie.Jeszcze bardziej zdenerwował ją fakt, że nic jej nie odpowiedział.Po przebytych kilku krokach zdała sobie sprawę, że nie wie gdzie jest wyjście.Zacisnęła zęby i odwróciła się w stronę Naruto. O mało nie upadła ze strachu gdy zobaczyła, że stał kilka centymetrów za nią.
-Gdzie jest wyjście?-powiedziała po chwili.
-Czekaj.-warknął przez zęby.-Nie jesteś "drugą opcją". Jesteś Hinatą.I to się nie zmieni.Z Mitsuki to nie jest tak jak uważasz.
-Więc jak?Wyjaśnij mi bo nie jestem dobra w domyślaniu się.-westchnęła.
-Nie jesteś.-przyznał.-Kiedyś wszystko się wyjaśni.Ale teraz choć ze mną.
-Tylko dlatego, że jestem ciekawa co tam będzie.-odparła i podała mu dłoń.
-Z pewnością.-spojrzał na nią z ukosa a na jego twarzy pojawił się nieznany dotąd uśmiech.
_______________________________________________________
-Kyoko poznaj proszę Sakurę i Ino.Od dziś będziesz z nimi pracować.-powiedziała Tsunade do dziewczyny.

 -To Sakura Haruno.-Hokage wskazała na dziewczynę.-Kieruje ona odziałem 1. -Dziewczyny ukłoniły się sobie lekko.
-Ino Uchiha kieruje odziałem drugim.-wymieniły się uprzejmościami.
-Dziewczyny to Kyoko Narumi. Od dziś zajmie się oddziałem 3. Bądźcie dla niej pomocne.Dopiero skończyła szkołę medyczną w Sunie.
-Hai.-odparły.
-Kyoko każdy odział ma swoje zadanie.Słyniesz w Sunie z tego ,że potrafisz przywracać pourywane odnóża.Twój odział zajmuje się właśnie takimi przypadkami. 1 jest od trucizn i obrażeń wewnętrznych natomiast 2 od obrażeń zewnętrznych.Często jest tak, że po tym gdy poszkodowanym shinobi zajmie się odział 2 wy musicie dokończyć sprawę wytwarzając wiązania między ciałem a odciętym odnóżem.Niedługo wszystko będzie dla ciebie jasne.Czy mogę teraz zostawić cię samą?-Dziewczyna kiwnęła głową.Zostały we trzy same.Zapadła niezręczna cisza.Ino i Sakura uważały dziewczynę za nieśmiałą i małomówną gdyż takie wrażenie sprawiała.Lecz jednak to ona pierwsza zaczęła mówić.
-Tyle o was słyszałam.W Sunie jesteście bardzo popularne! Żałowałam, że nie spotkałam was gdy byłyście u nas ale byłam tak zajęta nauką, że nie mogłam się zorientować.Naprawdę jesteś żoną tego Uchihy?
-Jeszcze nie i..-nie dokończyła mówić gdyż za nią rozległ się niski głos.
-Ino.-warknął Itachi.-Ile można na ciebie czekać?-widząc ją podszedł do dziewczyn.
-Naprawdę tego.-dokończyła Ino.-Co się stało?
-Wyruszam na misję.-oznajmił.-Nie chce byś znowu histeryzowała, że coś mi się stanie więc ja ci to mówię.Nie czekaj na mnie.Wrócę późno.
-Rozumiem.-odparła i pomachała ręką by się do niej nachylił.Spojrzał na nią zdziwiony ale zrobił to.Dziewczyna cmoknęła go w policzek i szepnęła do ucha.-Uważaj na siebie.
Na twarzy Uchihy zagościł lekki uśmiech.Podszedł do drzwi i gdy już miał wyjść usłyszał krzyk.
-Wiesz, że i tak będę czekać?
-Wiem.-westchnął odwracając się do Ino która uśmiechnęła się do niego promiennie.
-Tsaa.-zaśmiała się Sakura.-Wywiera wrażenie prawda?-Dziewczyna zdołała jedynie pokiwać głową.
 Minęło półtorej godziny odkąd dziewczyny poznały się z Kyoko. Mimo niezręcznej pierwszej chwili bardzo przypadły sobie do gustu.
-Może zajdziemy do baru na coś ciepłego?-spytała Sakura.-W końcu nam się należy.
-Pewnie.-odparły obie.
-W takim razie idźcie zajmować stolik a ja zaraz dojdę.To nie daleko.-oznajmiła.
-Będziemy na ciebie czekać z zamówieniem.-powiedziały i wyszły z sali.
Sakura sprzątnęła salę.Westchnęła ciężko i rozwiązała włosy.Już miała zdjąć fartuch gdy usłyszała dźwięk otwierających się drzwi.
-Zapomniałyście czegoś?-spytała się.Delikatnie spięła się gdy nie usłyszała odpowiedzi.Dostrzegła także, że nie słychać jakiejkolwiek obecności obcego w pokoju.A przecież drzwi się otworzyły.
Powoli zaczęła odwracać się w stronę drzwi.Wciągnęła głośno powietrze i ze strachu wbiła się w blat.
-Madara..-wyszeptała.Przed nią stał nie kto inny jak Madara Uchiha.Wyglądał na ok.30 lat.
Odruchowo jej dłoń zaczęła zmierzać ku skalpelowi na blacie.
-Tego szukasz?-usłyszała niski głęboki głos.Podniosła głowę zaskoczona.Trzymał w dłoni skalpel który wyrzucił za siebie.Nie zdążyła się nawet pomyśleć co dalej gdy sekundę potem Madara przyszpilił ją do ściany.Podstawowym błędem który zrobiła było spojrzenie mu w oczy.Czarne hipnotyzujące oczy.Jednak nie poczuła, że łapię ją w swoją technikę.
-Jak się nazywasz?-spytał.Sakura zacisnęła usta w wąską linę.Nie wiedziała po co przyszedł więc nie może mu nic powiedzieć.-Nie chcesz mówić?-spytał.Poczuła jak szarpnął za jej fartuch przyciągając jeszcze bliżej.Teraz nie było mowy o ucieczce.Spojrzał na plakietkę na której było napisane jej imię.-Sakura Haruno.-mruknął a nią wstrząsnął dreszcz strachu.Jedną dłoń oparł o ścianę.-Dobrze Sakura, a teraz powiesz mi grzecznie gdzie znajdę Naruto.
-Nic ci nie powiem.-ledwo wymówiła te słowa przez zaciśnięte gardło.
-Nie udawaj bohatera.Dobrze wiem, że chcesz przeżyć.-Sakura dalej milczała.Gdy wskazującym palcem uniósł jej podbródek do góry zacisnęła mocno wargi.-Nie powinnaś się stawiać.
Zacisnęła powieki.Wiedziała, że zaraz zginie.W myślach prosiła jednak by dziewczyny nie wróciły się po nią.Zamarła gdy usłyszała dźwięk otwieranych drzwi.
-Dobry wieczór,czy jest ktoś kto wyle..-shinobi zamilkł widząc odwracającego się do niego Madarę.
-Uciekaj idioto!-krzyknęła Sakura.Wykorzystując chwilę wyrwała się z uścisku mężczyzny.Shinobi stał jednak jak wryty nie będąc w stanie zrobić kroku w tył.Kątem oka dostrzegła, że Madara się do niego zbliża.Nie mając czasu by coś wymyślić stanęła z boku między nimi i z całą siłą walnęła w podłogę.Między shinobi a Uchihą powstał mur z gruzu.Tamten nie interesując się co się stanie z Sakurą zaczął uciekać wykorzystując podarowaną sytuację.
-Wiesz, że nie mogę go puścić.-powiedział i zniknął w kłębie dymu.Sakura zauważyła,że przez swoją technikę odgrodziła także i siebie od wyjścia.Także miała się teleportować by starać się uratować shinobiego lecz było za późno.Madara pojawił się przed nią.
-Nie żyje.-stwierdziła cicho.
-Teraz nam nikt nie przeszkodzi.Gdzie jest Naruto?-spytał po raz kolejny.
-Tutaj.-usłyszał za sobą głos Namikaze.-Sakura teleportuj się z stąd.
-Dasz sobie radę?-spytała nadal stojąc w miejscu.
-Głupie dziewczę.Uciekaj póki masz okazję.-powiedział Madara.
-Nic mi się nie stanie.-oznajmił Naruto i dopiero wtedy Sakura się teleportowała.-Czemu chcesz ze mną rozmawiać teraz? Przecież będziesz na przyjęciu.
-Tam będzie zbyt wiele ludzi Naruto.A Obito ma nowe pomysły które mogą was pogrążyć.
______________________________________________________
-Naruto czeka na panią.-oznajmiła służka gdy Hinata była już gotowa.
-Hai.-powiedziała i wyszła z sali.Gdy tylko otworzyła drzwi jej oczom ukazał się Namikaze ubrany w czarny garnitur i białą koszulę.Zauważyła, że on także tasuje ją spojrzeniem.Spięła się i on to dostrzegł.
-Wyglądasz..-przez chwilę stał zamyślony z zmarszczonymi brwiami.-Pięknie.
-Ty także.-odparła zarumieniona.
-Pięknie?-spojrzał na nią kpiąco podając jej ramię.
-Przystojnie.-mruknęła przyjmując je.Naruto zaczął prowadzić ją w stronę sali. Nie mogli zobaczyć łez w oczach służki.
Gdy kolejne drzwi do sali balowej się otworzyły usłyszała już donośny głos.
-Naruto Namikaze Uzumaki oraz Hinata Hyuga.-w sali nastała cisza i każdy z zebranych patrzył na schodzącą po schodach parę.
-O matko,czy to..
-Tak, Madara Uchiha.-odpowiedział.Czując mocniejszy uścisk na ramieniu dodał.-Nie bój się.Nikt nie zrobi ci krzywdy.I wyprostuj się, wyglądasz zbyt dobrze by się krzywić.
-H..hai.-odparła.
-Nie słyszałem o śmierci głowy klanu Hyuga.-powiedział Madara stając naprzeciw nich.
-Nic dziwnego bo nic takiego nie miało miejsca.-odparł.
-Więc jak?-spytał krótko.
-Okazuję się, że rada zezwala na żywe towarzyszki.-powiedział.-O ile coś "znaczą".-Madara spojrzał na Hinatę spod przymrużonych powiek.
-Nigdy nikogo nie brałeś ze sobą.Dlaczego ta zmiana?
-Mam dosyć tych smoczyc.-odparł sarkastycznie.
-Smoczyc? O kim mówisz?-spytała Hinata odzywając się po raz pierwszy w towarzystwie Madary.Mimo zapewnień Naruto strach dalej ją paraliżował.W sali rozległ się głos mężczyzny proszącego u udanie się na pierwszy taniec.
-O nich.-wskazał dyskretnie głową na rządek kobiet patrzące się wyczekującym wzrokiem na Madarę i Naruto.
-Mądrze.-zgodził się Madara.-Tego wieczora zrezygnuję z tańców. 
-Słusznie.-odparł Naruto i poprowadził Hinatę na środek parkietu.Ustali obok siebie jak do poloneza a za nimi ustawiły się pary.
-Dlaczego my musimy być na przodzie?-spytała.
-Bo to "nasz" bal.-odparł.W sali rozległa się muzyka.Zrobili kilka kroków do przodu po czym panowie obrócili paniami i złapali je w ramiona.Gdy poczuła wielką dłoń na jej nagich plecach spięła się lekko.
-Rozluźnij się.-szepnął jej do ucha przyciągając ją jeszcze bliżej siebie.
-Łatwo ci mówić.-bruknęła cicho myśląc, że nie słyszy.Słyszał.
-Nie aż tak.-mruknął.Obrócił nią po czym znowu oplótł ramieniem.Naruto pewnie prowadził ją po parkiecie przez co nie zwróciła uwagi kiedy się rozluźniła w jego ramionach.Przetańczyli każdą melodię która była grana.Gdy schodzili z parkiety pod koniec przyjęcia wiele osób się na nich patrzyło. 
-Czy podarujesz mi jeden taniec ze swoją partnerką?-spytał mężczyzna którego Hinata nie kojarzyła.
Spojrzała na Naruto który stał z grobową miną.
-Nie.-powiedział twardo bez wyjaśnień lecz to starczyło by pozbyć się nieznajomego.
-Kto to?
-Ktoś kogo nie musisz znać.-oznajmił.
-Ach ta twoja władcza storna.-prychnęła rozbawiona machając pobłażająco dłońmi.Naruto nie zdążył się jej odgryźć gdyż rozległ się donośny głos.
-Panie proszone są o pójście do innej sali.
-Dlaczego?-spytała Hinata.-Naruto co się dzieje?
-Nic.Ty musisz już wrócić.-powiedział.-Chodź ze mną.-wziął ją za dłoń po czym wyszli z sali.Szli ciemnym korytarzem w milczeniu by po chwili się zatrzymać.
-Wiesz, że nie możesz nikomu powiedzieć o tym ?-spytał.
-Zdaję sobie z tego sprawę.-odparła.Nastała krępująca cisza.Hinata zdała sobie sprawę, że ten wieczór chciał spędzić z Mitsuki więc by mu nie utrudniać powiedziała.
-Teleportujesz mnie? Sama nie mogę przecież stąd wyjść.-spytała starając się nie dać po sobie niczego poznać.Nie mówiąc nic wyciągnął do niej dłoń którą przyjęła.Nie spodziewała się jednak, że przyciągnie ją do siebie i zamknie w ciasnym uścisku.
-Naruto?-szepnęła pytająco.
-Pozwól bym się zapomniał na chwilę.-Twarzą zatopił się w jej szyi.-Tylko na chwilę.
W oczach Hinaty stanęły łzy.Dlaczego wiedząc, że to złe, że daje się wykorzystać pozwoliła na to.
Gdy teleportował ją do swojego pokoju usłyszała tylko: " Zawsze będziesz jedyną, Hinato. Mitsuki nic dla mnie nie znaczy.Poczekaj tylko na mnie." Jednak te słowa wydawały jej się tak nierealne, że nie wiedziała czy może w nie wierzyć.Czy jej się po prostu nie przesłyszało.
_______________________________________________________
Następnego dnia Sakura wstała późnym popołudniem.Gdy Ino wróciła do domu by czekać na powrót Itachiego, ona wraz z Kyoko postanowiły zajść na małego drinka.Nie skończyło się jednak tylko na małym kieliszku.Ale nie ma sobie tego za złe.Musiała odreagować wczorajszą sytuację.Nie mogła wyrzucić z głowy Madary.Widząc na żywo potwora i morderce z opowieści można dostać zawału.
Postanowiła znaleźć Naruto by dowiedzieć się o co chodzi. Gdy jednak zaszła do jego rezydencji służka poinformowała, że przed chwilą wybrał się do Sasuke. Z zaciśniętymi zębami wybrała się więc także.
-Naruto.-usłyszał za sobą krzyk Sakury.Zatrzymał się przed drzwiami do domu Sasuke.Dziewczyna dobiegła do niego zdyszana.
-Musimy porozmawiać.-powiedziała.
-Dobrze ale po tym jak się upewnię.-oznajmił.-W sumie ciebie też to dotyczy.-Otworzył drzwi i zaprosił ją do środka.
-Myślisz, że możemy wejść bez pukania.
-Nie będziesz się nad tym zastanawiała gdy coś zobaczysz.-odparł i otworzył drzwi do sypialni Sasuke.Sakura stała jak zamurowana gdy doszło do niej to co się dzieje przed jej oczami.
Sasuke leżał nagi w łóżku wraz z Mitsuki.Byli przykryci do pasa kołdrą więc ich wdzięki były niewidoczne.
Spojrzała na Namikaze który stał niewzruszony opierając się o framugę drzwi.Od kilku dni podejrzewał Mitsuki o to. Było to dla niego zbawieniem.Teraz miał pretekst by się ostatecznie jej pozbyć.Martwił się jednak o Sakurę która w końcu była niedawno z Sasuke.
Dziewczyna jeszcze raz spojrzała na śpiącą parę i zaniosła się gromkim śmiechem co obudziło ich momentalnie. 
-Co wy tu robicie?!-ryknął Sasuke na co dziewczyna jeszcze bardziej zaczęła się śmiać.
-Drzwi to się zamyka.-pouczył go Naruto który także był rozbawiony przez reakcję Sakury.
-Na..Naruto to..to wszystko nie tak.-zaczęła płakać po czym oplotła się kołdrą.
-Naprawdę?-spytał z udawanym zdziwieniem.Dziewczyna zaczęła lamentować przez łzy aż Naruto nie wytrzymał.-Zamknij ryj!-warknął.-Twoje rzeczy są w wymiarze Gemussirch.I nie pokazuj się mi więcej na oczy.
-Uuu.-mruknęła Sakura.-Nie powiem, że mi przykro.Bo nie jest.Ale jakim frajerem musisz być Sasuke skoro ze wszystkich wybrałeś Mitsuki?To mnie dziwi.
-Idziemy?-spytał Naruto.
-Yep.-odparła Sakura po czym wyszli z sypialni.
-Dlaczego tak zareagowałaś?-spytał się blondyn.
-Bo nie kocham go.Zerwaliśmy jakiś czas temu więc temat był skończony a także przejrzałam na oczy i wiem,że to było tylko przywiązanie.I one zniknęło dawno.
-To dobrze.-odparł poważnie.-Nie miałem ochoty ocierać ci łez.
-Oh dobrze wiemy,że byś tego nie zrobił.-odparła z uśmiechem.-A teraz powiedz co chciał od ciebie Madara.

Koniec rozdziału.Mam nadzieję, że się podobał.Koniec Mitsuki! Wiem, że tylko na to czekaliście :D Wprowadzam nową bohaterkę Kyoko:) Spokojnie, myślę,że ją polubicie :) Ożywiony Minato ,czyż nie interesująco?:D Mam do was pytanie, czy podoba wam się mój styl pisania, to znaczy czy nie przeszkadza wam to, że piszę "powiedział" "spytała" "mruknął cicho" itp. ? Nowy rozdział pojawi się jeśli będzie przynajmniej 15 komentarzy :) 
Czytasz=komentujesz :)
Pozdrawiam wszystkich:) /Lusia<3

sobota, 18 kwietnia 2015

34 rozdział

Pierwsze promienie słońca oświetliły ciemną sypialnię Uchiha.Itachi od pewnej chwili przyglądał się śpiącej Ino.Podczas snu wtuliła się w kołdrę która teraz całą ją zakrywała.Jedynie ramiona i głowa były na wierzchu.Słysząc jej spokojny ,miarowy oddech ,jego serce zalało ciepło.Coś czego nie czuł od dawna.Zdmuchnął kosmyk ,który wymsknął się jej na powieki.Przewrócił się na plecy i westchnął ciężko.Przetarł dłonią twarz.Mieli czekać do ślubu.Zastanawiał się czy jest szansa by kapłanki się o tym dowiedziały.Wspomnieniami wrócił do wczorajszej nocy.Mimo tylu kobiet nigdy nie miał tak wspaniałej nocy jak z Ino.Lekki sarkastyczny uśmiech charakterystyczny dla Itachiego płynął mu na twarz.Odbudowanie klanu w tym przypadku nie będzie problemem.-pomyślał.Spojrzał się na nią spod oka gdy usłyszał pomruk.
Pierwsze co dostrzegła Ino po przebudzeniu były wpatrzone w nią czarne oczy.Potem, w jakiej sytuacji się znajduje.Wciągnęła głośno powietrze i rękoma podciągnęła kołdrę jeszcze wyżej.
-Dzień dobry.-mruknął Itachi.-Niezłą reakcja.-zaśmiał się Uchiha.
-Itachi.-szepnęła zarumieniona błądząc szalenie wzrokiem po jego postaci.
-Ino,kochanie.-powiedział spokojnie.Zacisnęła usta zdezorientowana.
-My to zr..
-Tak.-przerwał jej delikatnie.Postanowił nie dokuczać jej widząc jak nie potrafi się odnaleźć w nowej dla niej sytuacji.
-Co teraz zrobimy?-spytała niepewnie.
-Możemy zrobić to jeszcze raz.-odparł poważnym głosem lecz na jego twarzy pojawił się krzywy uśmiech.
-Itachi.-zapeszyła się.Zaśmiał się łagodnie.Nigdy nie słyszała to u niego więc i na jej twarzy wyszedł uśmiech.Zawinęła się w kołdrę.
-Muszę wziąć prysznic.-odparła lecz gdy próbowała wstać z łóżka przeszedł ją ostry ból.Sekundę później Itachi znalazł się przy niej i podniósł ją na rękach.
-Dam sobie radę.-odparła mimowolnie zaplatając ręce na jego szyi..
-Nie dziś.-oznajmił twardo i kopniakiem otworzył drzwi do łazienki.
-Myślisz ,że już wstała?-spytała Sakura gdy przyszła do niej Mei.
-Pewnie,jest już 15.-odparła.Słońce oświetlało ich twarze.Szły uliczką do rezydencji Uchiha.
-Hokage powinna być zadowolona z takiego wesela.
-Proszę cię,połowy nie pamiętam.-mruknęła Sakura.-Może i lepiej.-dodała po chwili gdy dostrzegła na swoim ramieniu zadrapanie.
-Jak z tobą i Sasuke?-spytała po chwili Mei.
-Nijak.-westchnęła.-Sama już nie wiem.Kiedyś te uczucie jakie do niego czułam było inne.Wydawało się być głębsze.Ostatnio zdaję sobie sprawę ,że to gaśnie.
-Wiesz,podobał ci się odkąd miałaś 6 lat.-oznajmiła.-Może to tylko zauroczenie? Albo dziecięce przywiązanie?
-Myślisz?-spytała.-Nie wiem.Z resztą i tak jest to już nie ważne .Zerwał ze mną.
-Masz rację.-uśmiechnęła się Mei i sama wróciła wspomnieniami do ranka.
-Itachi ja naprawdę czuję się dobrze.-jęknęła Ino gdy to służbie kazał zrobić śniadanie.On jednak zignorował jej przekonywania.Westchnęła ciężko.-Gdybyś był taki zawsze.
-Nie przyzwyczajaj się.-odparł.-Dziś masz przywilej.-sarknął po czym podszedł w jej stronę.
-I powróci wielki zły Uchiha?-zaśmiała się.Przerwała jednak szybko tej czynności gdyż Itachi złapał ją w pasie i posadził na stole.Sam zaś przybliżył się do niej ,że dzieliły ich już tylko milimetry.
-Jeśli tęsknisz mogę już dziś być wielki i zły.-zamruczał jej prosto w usta.Nastała pełna napięcia i pożądania cisza.Oddech Ino lekko przyspieszył.Jej wzrok spotkał się z jego czarnymi oczami.I to był błąd.Czuła ,że tonie...Gdy nagle usłyszała donośny krzyk Sakury.
-Ino!!
-Zabiję ją.-warknął w odpowiedzi Itachi.Był tak blisko ,że mimowolnie przeszedł ją dreszcz.Oderwali się jednak od siebie a do kuchni weszły dziewczyny.
-Mei,Sakura!-krzyknęła wesołym głosem ignorując prychnięcie mężczyzny.-Siadajcie zaraz będzie śniadanie.-oznajmiła mimo ostrzegawczego spojrzenia Uchihy.
-Ino.-mruknęła Mei.-Śniadanie?Jest 15.-Wytrzeszczyła oczy zdziwiona.
-Naprawdę?!-spojrzała na Itachiego.-Ile my spaliśmy?
-Spaliśmy?-mruknęła Mei mrużąc oczy podejrzanie.
-Wychodzę stąd.-westchnął Itachi.
-Co was sprowadza?-szybko zmieniła temat gdy została sama z przyjaciółkami.
-Jutro są urodziny Hinaty,musimy dziś jej coś kupić.-oznajmiła Mei.
-No tak.-odparła.-Nie możemy zrobić tego jutro?
-Mamy z rana pójść do Hinaty i jej pomóc.-oznajmiła Sakura.
-Co teraz robi Hinata?-spytała po chwili.
-Na 10 miała być na misji.-odparła.-Prosiłam by wzięła ją za mnie.
-Czy mamy zaprosić Naruto?-spytała Mei.
-Zostawmy to jej.Będzie wiedziała najlepiej.-oznajmiła Ino.
-Hinata!-usłyszała za sobą wołanie.Odwróciła się i zobaczyła pielęgniarkę.-Może pani wejść na salę,pozostali czekają.
-Hai.-odparła po czym weszła do pomieszczenia.Powitał ją głośny ,radosny śmiech przez co sama zaczęła się chichrać.-Nic wam nie jest?-spytała rozglądając się po sali.
-Zostaliśmy zbadani,wszystko okey.-odparła jedna z dziewczyn.
-Co za ulga.-odparła.-Możemy już iść?-spytała Hinata pielęgniarki.
-Jeśli czujecie się dobrze ,to tak proszę.-oznajmiła a wszyscy ruszyli do wyjścia.
Hinata śmiała się ze wszystkimi gdy zaczął się temat ich misji.Na chwilę odwróciła swoje myśli od dzisiejszego poranka.
-A ten moment gdy Chiba zaczyna krzyczeć na Rumiego a ten spada z drzewa na Hinatę .-Wybuchli po raz kolejny salwą śmiechu.Chłopak zarumienił się lekko i cicho ją przeprosił.
-Nie bądź taki mądry Doradi.-powiedziała Hina.-Nie pamiętasz jak osunęła ci się noga i pociągnąłeś Chibę w przepaść?- Chłopak bruknął pod nosem i objął dziewczynę ramieniem udając ,że ją przydusza.Wrzawę przerwał głos Rumiego.
 -Witamy Naruto-sama.
-Co?-odparła zaskoczona i uniosła głowę do góry.Przed nią stał nie kto inny jak Naruto Namikaze,za nim Mitsuki.Wszyscy stanęli na baczność wraz z Doradim który zdjął rękę z ramienia dziewczyny.Odruchowo poprawiła zakrwawiony z brudny strój. Poczuła się źle widząc brunetkę przed nią w ładnej sukience.
-Co tu robisz?-spytał się szorstko Naruto patrząc na nią.Zmarszczyła brwi i spojrzała na niego poddenerwowana.
-Byliśmy na misji.-odpowiedział Rumi gdy przez chwilę panowała cisza.-Nieźle nas poturbowało.Musieliśmy udać się do szpitala.
-Wróciłaś rano i poszłaś od razu na misję?-spytał chłodno.
-Słucham?-wtrąciła się Mitsuki z oburzeniem wzrokiem błądząc to z Naruto to na Hinatę.
-Cicho.-syknął aż brunetka zamarła.
-Tak wyszło.-odparła uśmiechając się krzywo.Spojrzał się na nią spod ukosa i skierował się do wyjścia.
-Naruto!-zawołała za nim.Odwrócił się.-Jutro są moje urodziny.-zaczęła.-O 18 u mnie,przyjdziesz ?-Przez chwilę stał w bezruchu i gdy już miał odpowiedzieć wtrąciła się Mitsuki.
-Nie przyjdzie!-krzyknęła.-Dziś są moje urodziny. I spędzimy je razem.-dodała.
-To prawda?-spytała się po chwili Naruto.
-Yhym.-mruknął jedynie po czym nic nie mówiąc wyszedł wraz z Mitsuki.
-Nawet nie złożył mi życzeń.-przebiegło przez myśli Hinacie.
Dla niego Mitsuki jest na pierwszym miejscu.Ja jest tą drugą..Nie,ja nawet nic dla niego nie znaczę.Uśmiechnęła się blado do reszty znajomych po czym przepraszając ich teleportowała się do domu.
Klapnęła zmęczona na łóżko.Wróciła wspomnieniami do tajemniczej posiadłości Uzumaki. Czemu zdawało się jej ,że to było nieznane miejsce.Jakby nie należało do  tego świata.Nigdy nie widziała takiej rezydencji.Była pełna elegancji lecz w każdym zakątku czaił się mrok.Dlaczego Naruto mnie tam zaprowadził? Czy tylko po to aby złożyć tę chorą propozycję? Nie mogła tego pojąć.Nie potrafiła zrozumieć Naruto.Z biegiem czasu nauczyła się czytać co myśli z jego twarzy,gestów.Jednak nie teraz.W rezydencji twarz Naruto wyrażała zupełnie inne ,nowe emocje których ona nie potrafiła odczytać.I to ją martwiło.Naruto bardzo tam pasował.Rzucało się ,że był jego właścicielem.Tylko czy te miejsce pochłaniało go, czy to Namikaze je?-z tą myślą zasnęła.Nie słyszała już wołań na kolację ani tego jak jej tata usiadł przy niej na łóżko i zakrył ją kołdrą.
-Itachi!-krzyknęła Ino gdy wróciła do domu.Nikt jej nie odpowiadał.-Itachi?-zawołała raz kolejny.Z kuchni wyszła pokojówka.
-Panienko,Pan Uchiha został pilnie wezwany przez Hokage-sama.-oznajmiła kłaniając się lekko.
-Myślisz ,że to coś poważnego?-spytała.
-Pan był ubrany w strój shinobi więc chyba tak.-odparła.-Ale nie ma panienka czym się martwić,Pan Itachi poradzi sobie ze wszystkim.Niech pani idzie spać.
Ino usiadła na kanapie w salonie i położyła torby na podłodze.Miała zamiar wcześnie się położyć lecz nie dała by rady zasnąć wiedząc ,że Itachiego nie ma w domu.Oparła głowę na poduszce i myślami uciekła do Mitsuki.
-Jak jej się pozbyć?-pomyślała.-Jak pomóc Hinacie? Dlaczego Naruto nie widzi co się dzieje.
Westchnęła ciężko.Myślała ,że wszystko potoczy się inaczej.Że zajmie się kwiaciarnią po rodzicach i będzie dorabiać na misjach.Tymczasem będzie żoną Uchihy,którego uważała za morderce i nie obawiała mu się tego powiedzieć gdy go pierwszy raz spotkała. Potrząsła energicznie głową wyrzucając z siebie te wspomnienie. Zastanowiła się jednak czy już wtedy wydawał się jej przystojny.W jej głowie utworzył się obraz Itachiego.Wyglądał jak jej ideał.Charakterem też był wymarzony.Nigdy nie chciała kogoś pokroju Kiby bądź Chojiego.Była wybuchowa i musiała mieć kogoś twardego. Przypomniała sobie pierwszą imprezę z nim  u Naruto. Trzeba coś zrobić, nie można zostawić tego samej Hinacie.Jest zbyt dobra.Muszę się poradzić Itachiego.Jej myśli przerwała gotująca się woda w kuchni.Niechętnie wstała z kanapy i wyłączyła czajnik.Gdy wychodziła walnęła czołem o twardą klatę.
-Itachi!-krzyknęła gdy podniosła głowę do góry.Stał przed nią cały zakrwawiony z grobową miną.-Co się stało?-spytałą.
-Możesz iść?-kiwnął jej głową.Nie czekając na wyjaśnienia poprowadziła go do sypialni i ułożyła na łóżku.Delikatnie zaczęła ściągać mu koszulę i mimo swojego stanu Itachi zauważył głęboki rumieniec.
-Nadal?-zaśmiał się a ból wstrząsnął jego ciałem.Warknął.
-Pokarało?-prychnęła Ino opanowując czerwoności na twarzy.Zabrała się za leczenie któe nie trwało długo gdyż zraniony był tylko w ramię.
-Powiesz mi co się stało?-spytała gdy wstała z łóżka.Podeszła do szafy i wzięła z niej czyste czarne spodnie i ręcznik po czym dała je Itachiemu.Spojrzała na niego wyczekująco.
-Chcesz iść ze mną?-spytał z chytrym uśmiechem .
-Itachi- oburzyła się zarumieniona.Mężczyzna zaśmiał się i poszedł do łazienki.Gdy wszedł pod prysznic uśmiech  zszedł z jego twarzy.Nie chciał powiedzieć Ino o tym co się wydarzyło.
Nie chciał jej martwić.Wojna jest coraz bliżej.
(Nie opisuję dokładnie przebiegu imprezy urodzinowej Hinaty gdyż jest to mało istotne/Lusia<3)
Urodziny Hinaty minęły bardzo szybko.Atmosfera była miła i wiele osób nie potrafiło się utrzymać na własnych nogach.Jednak Hinata nie piła jednak bawiła się bardzo dobrze.Zapomniała o wydarzeniu z rana.Zapomniała o Naruto i chorobliwej Mitsuki.Ino postanowiła zostać i pomóc jej sprzątać przez co zeszło się im naprawdę szybko.Było ok. 2 i oczy same jej się zamykały.
-Dziękuję za pomoc.-powiedziała Hinata .-Spotkamy się jutro?-spytała.
-Nie ma sprawy.-spytała Ino.-Nie mogę, mam jutro misję.
-Rozumiem,współczuję.-odparła.-Idź już ,Itachi czeka na ciebie.
-Hai.-przytuliła się do Hinaty i wyszła na zewnątrz. 
Hinata przeciągnęła się zmęczona i skierowała się schodami  na górę.Nieprzytomnie zapaliła światło i na jej łóżku zobaczyła wielkie pudełko a na nim karteczkę.Odgarnęła włosy do tyłu i przeciągnęła dłonią po twarzy.Otworzyła po woli liścik i przeczytała.
                                                    Niedługo ci się przyda.
                                                  Wszystkiego najlepszego.
                                                                        N.N.U. 
Wciągnęła głośno powietrze.Usiadła na łóżku po turecku i zdjęła pokrywę z pudła.Znajdowała się w nim piękna suknia wzorowana na balowej z XVII w. Ostrożnie wyjęła ją całą.
Suknia (wstawiłam pierwszy raz obraz prawdziwej sukni i od tej pory tak będę robiła gdyż jest ich znacznie więcej:) /Lusia<3
 ( liczy się sama suknia buty oraz kolczyk:) Bez pierścionków:) /Lusia<3
Przez chwilę patrzyła się na nią oniemiała po czym szybko schowała ją do pudła.Zgasiła światło i położyła się zmęczona do łóżka.- Dał mi do zrozumienia ,że go nie obchodzę.Po cholerę to przysłał.I jak?-pomyślała.-Był tutaj? Kiedy? -Westchnęła ciężko.-Niby kiedy ma mi się przydać taka suknia ?-pomyślała i z tym pytaniem zasnęła.
Obudziło ją niepokojące uczucie.Ledwie otworzyła powieki i zamknęła je znowu.Było ciemno.Musi być jeszcze noc.Jednak dziwne uczucie nie zniknęło.Otworzyła ponownie oczy.Zmarszczyła brwi.
Ona nie miała baldachimu nad łóżkiem.Poderwała się gwałtownie.Tylko raz widziała ten pokój.Rezydencja Uzumaki.
Szybko wstała z łóżka.Tym razem czuła strach.Wtedy nie pamiętała wieczoru a teraz dokładnie wiedziała ,że kładła się u siebie w pokoju.Miała na sobie te samo ubranie.Podbiegła do komody gdy dostrzegła na niej prezent od Naruto.
-Co ja tu robię do cholery jasnej?
-Dobre pytanie.-usłyszała za sobą znajomy głos.Odwróciła się gwałtownie i stanęła twarzą w twarz z Naruto.Wyglądał tak samo jak wtedy gdy widziała go w tej rezydencji.-Dlaczego to musisz być ty?

Koniec rozdziału.W Końcu udało mi się go napisać:) Niedługo znokautujemy Mitsuki i już wiem jak haha xd Wiem,rezydencja Uzumaki robi się coraz bardziej ciekawa i tajemnicza ale odpowiedzi przyjdą same w swoim czasie.Mam nadzieję ,że się podobało:) Miłej niedzieli :) Pozdrawiam /Lusia<3

piątek, 13 marca 2015

33 rozdział

-Mei.-Jęknęła Temari.-Mei wstań!-potrząsnęła ramieniem przyjaciółki która po tym uchyliła powieki.
-Co się stało?-spytała chrapliwym głosem unosząc głowę.-Gdzie dziewczyny?
-Zostały zabrane do domu kiedy spałaś.-oznajmiła. Złapała ją za ramie by pomóc jej się podnieść.
-Matko.-Bruknęła gdy złapała równowagę.-Ale się czuję.
-Widzę właśnie.-odparła.-Co za meksyk.-rozejrzała się w poszukiwaniu Shikamaru.Nie było go wraz z Chojim, Kibą i Saim .
-My też chodźmy.-powiedziała do dziewczyny.-Cholera! Mei!-krzyknęła gdy zobaczyła jak dziewczyna znów się położyła.
-Co się stało?-usłyszała za sobą zapijaczony głos.Odwróciła się i przed sobą zobaczyła Shikamaru którego na nogach powstrzymywał w miarę trzeźwo myślący Kakashi.
-Tu jesteś.-warknęła Temari.Wstała z ławki i podeszła do mężczyzn.-Dziękuję ,że go przyciągnąłeś.-powiedziała do srebnowłosego.Kiwnął głową po czym pozwolił by dziewczyna "odebrała" chłopaka od niego.
-Łatwiej będzie jak się z nim teleportujesz.-poradził jej gdy próbowała złapać równowagę.
-Ale Mei..-zaczęła a jej wzrok uciekł ku przyjaciółce.Kakashi zmrużył oczy.Mimo stołu zauważył dziewczynę jak leżała na ławce.
-Idź.-mruknął nie odwracając wzroku.-Zajmę się nią.
-Co za ulga.-westchnęła po czym teleportowała się wraz z chłopakiem.
Kakashi rozejrzał się w koło.Zdał sobie sprawę ,że przy tym stole nie ma już nikogo.
Podszedł do dziewczyny i usiadł przy niej na ławce.Wyciągnął nogi krzyżując je w kostkach.Obserwował ją nieprzeniknionym wzrokiem.Uniósł dłoń i zgarnął z jej twarzy niesforny lok który oddzielił się od reszty. Mruknęła niezrozumiale po czym przekręciła się z boku na plecy.Sukienka podwinęła się odsłaniając jej lewą nogę, która zwisała z ławki.Wzrok Kakashiego zatrzymał się w tym miejscu.
-Trzeba cię stąd zabrać.-mruknął wstając.Wziął głęboki oddech który oznaczał że podjął decyzję.Zarzucił delikatnie dłonie dziewczyny na swoje ramiona po czym jedną  rękę umieścił na odsłoniętych plecach a drugą złapał ją pod kolana.Uniósł ją i podrzucił lekko by mocniej ją chwycić,
-Aaa.-jęknęła wystraszona  kiedy przez gwałtowny ruch obudziła się.-Kakashi?-spytała nieprzytomnie.Nie była w stanie długo utrzymać uniesionej głowy więc oparła ją o klatę mężczyzny.Jak przez mgłę poczuła ,że spiął się zwłaszcza gdy mocniej objęła jego ramiona.
-Kto w domu będzie mógł się tobą zająć?-spytał szorstko przyspieszając kroku.
-Proszę nie!-jęknęła w jego koszulę.-Babcia mnie zabije.-westchnęła ciężko.Spojrzał z ukosa na przytuloną do niego dziewczynę.Zatrzymał się a ona lekko uniosła głowę.
-Teleportujemy się.-oznajmił gdy posłała mu pytające spojrzenie.
-Nie!-krzyknęła chrapliwym głosem.-Zarzygam cię!-ostrzegła go.Otworzył szeroko oczy po czym spiorunował ją spojrzeniem lecz tego nie zobaczyła.Zasnęła.Kakashi warknął przez zęby po czym skierował się w stronę jej domu.
Gdy był już na miejscu usłyszał jej głos ;" Proszę nie"
Westchnął ciężko.Przez chwilę stał w miejscu zupełnie nie czując ciężaru Mei,po czym zawrócił się w stronę swojej rezydencji.
-Wstań.-usłyszała znajomy ostry głos w śnie.-Już nawet mi się śni.-pomyślała i ją zamurowało.Głos Kakashiego wydawał się być już mniej odległy.-Mei cholera!.-usłyszała warknięcie.Tak to z pewnością było realne.Uchyliła powieki a jej oczom ukazał się stojący nad nią Kakashi.Zdjął marynarkę i zawinął rękawy.Dłonie włożył do kieszeni.Przyjął władczą i kpiącą pozę.
-Co tu robię?-szepnęła przestraszona.Chciała się podnieść lecz mimo starań opadła na poduszki.
-Nie próbuj.-odparł chłodno.-Rano pójdziesz do domu.Nie mów nikomu ,że tu byłaś.-rzekł.
-H..hai.-wyszeptała.Ostrożnie poruszyła ręką i przykryła się pod samą brodę.Jedyne co pamiętała zasypiając było jego stalowe spojrzenie.
-Ita..-nie dokończyła gdyż została powalona na plecy a nad nią pochylił się Itachi.Docisnął ją do łóżka swoim umięśnionym ciałem.Dotykając wargami jej po chwili pogłębił pocałunek.Sytuacja ją przerosła.Poczęła mu się opierać ale tym samym przyciągnął ją mocniej.Zaczęła go pragnąć, krew w jej żyłach zdawała się być ogniem a serce biło tysiąc razy szybciej.Nigdy wcześniej czegoś takiego nie czuła,Matko,kochała go.Miał zostać jej mężem,nie może uciekać przed jego dotykiem.Niepewnie zarzuciła mu dłonie na ramiona i pogłębiła pocałunek wpuszczając jego język do środka.Itachi warknął przeciągle w jej usta.Dreszcz wstrząsnął jej ciałem.Oderwał się od niej.Złapał oddech i po chwili znów zagarnął władczo jej wargi.Wplotła dłoń w jego włosy.Pociągnęła za nie gdy przygryzł jej dolną wargę.Mruknął niezrozumiale by po chwili zassać się na niej.Przyciągnęła Itachiego jeszcze bliżej siebie.Czuła go całym swoim ciałem.Była to dla niej pierwsza taka sytuacja więc nie wiedziała jak jej rozkręcić.Co zrobić.
-Itachi.-westchnęła.Słysząc w jej głosie zmartwienie spojrzał na nią uważnie.-Ja nie wiem..co..jak..-odwróciła głowę zarumieniona.
-Nie musisz nic robić.-mruknął.-Po prostu pozwól mi.-oznajmił.Zaczął obdarzać jej szyję mokrymi i gorącymi pocałunkami.Kąsał delikatną skórę na obojczykach.Ino mogla jedynie przyjmować nowe dla niej doznania.Gdy ustami natrafił na materiał powolnymi ruchami zabrał się za rozpinanie sukienki.Świdrował ją spojrzeniem swych czarnych oczu.Ino poczuła lęk tym bardziej ,że przypominał jej niebezpiecznego drapieżnika.Bezceremonialnie zdjął z niej sukienkę i rzucił nią o podłogę.Zatrzymał się.Zapatrzył się ,podziwiając jej ciało jedynie w bieliźnie.Była taka delikatna,drobna przy nim.Nie chciał zrobić jej krzywdy ale wiedział ,że będzie musiał.W tej chwili nie mógł się powstrzymać gdy leżała przed nim prawie naga.Pragnął ją jak nigdy nie pragnął żadniej kobiety.Zaczął rozpinać czarną koszulę.Obserwował pogłębiający się rumieniec na jej twarzy.
Uśmiechnął się kpiąco.Widać nie tylko on ma takie odczucia.Poczuła ,że traci oddech gdy chłodna ,naga skóra Itachiego spotkała się z jej rozpaloną.
-Nie powinniśmy czekać do nocy poślubnej?-usłyszała ,że jej głos brzmiał jeszcze słabiej niż myślała.
-Teraz?-sarknął.To nie było pytanie bo nie czekając na jej odpowiedz pocałował ją po raz kolejny.Poczuła jak jedna z jego dłoni wślizgnęła się pod jej plecy.Usłyszała dźwięk rozpinanego zapięcia.Wzdrygnęła się gdy poczuła chłód na piersiach.Odruchowo zakryła je dłońmi.
Złapał ją za nadgarstki.
-Zabierz ręce.-mruknął z seksowną chrypką.-Chce cię widzieć.-Pozwoliła by przytrzymał jej dłonie nad głową.Poczuła jego wargi na swoich piersiach.Pisnęła.Dotyk jego dłoni sunących po jej biodrach.Spojrzał w jej oczy szukając w nich pozwolenia.Uśmiechnął się chytrze.
Znalazł je.
Mei delikatnie otworzyła oczy.Wiązka światłą wpadająca przesz szczelinę między zasłonami oślepiła ją.Zacisnęła powieki.
-Co ja tu robię?-pomyślała gdy udało jej się dojść do siebie.Przez jej głowę przekotłowały się wspomnienia z wczorajszego wieczoru.Wstała szybko z łóżka po czym na palcach zeszła na dół.Wolała uniknąć żenującego dla niej spotkania z Kakashim.Zaszła do małej łażnieki.Umyła zęby szczoteczką którą u niego zostawiła gdy jeszcze mieszkali razem.Zdziwiła się gdy zobaczyła ,że jej nie wyrzucił.
-Zdążę wziąć prysznic?-pomyślała.Spojrzała na zegarek w kuchni.-8.45.-mruknęła.-powinien jeszcze długo spać.Otworzyła drzwi do łazienki z wanną.Stanęła jak wryta gdy zobaczyła Kakashiego z ręcznikiem na biodrach.Z jego włosów skapywały krople wody na jego ramiona.Jej wzrok uciekł w stronę jego klatki piersiowej i mięśni brzucha.Wyglądał cholernie seksownie.Poczuła ja gorąco wypełza na jej policzki.
-Zdążyłaś się napatrzeć? -sarknął unosząc brew do góry.Momentalnie wyrwała się z transu.
-Ja..Matko.-jęknęła.-Ja..prze..-miała zamiar się odwrócić lecz zamiast tego poślizgnęła się na mokrej podłodze.Wpadła na zaskoczonego Kakashiego i razem wpadli do wielkiej wanny która spokojnie ich pomieściła.Została wypchnięta silnymi dłońmi nad powierzchnię wody.Mokre włosy zasłaniały jej widok.Czuła jedynie ,że leży na mężczyźnie.Gwałtownym ruchem podciągnął ich by nie byli całkowicie zanurzeni w wodzie.Pisnęła zaskoczona.Dłonią odgarnął jej włosy z twarzy.Otworzyła oczy i spotkała się z wkurzonym spojrzeniem Kakashiego.Nie potrafiła wykrztusić słowa.Mokra sukienka przykleiła się do niej.Czuła jego umięśnione ciało całą sobą.Wielka dłoń obejmowała jej plecy.Drugą złapał za krawędź wanny.
-Zejdź ze mnie.-syknął w miarę spokojnie.
-Ahh tak.-odparła pospiesznie.Zaczęła się wiercić próbując wyplątać się z połów sukni.Na marne.Kakashi westchnął i przekręcił ich tak ,że to Mei była na dole.Jej włosy były zanurzone w wodzie.Spanikowana przez gwałtowny ruch złapała go za ramiona przyciągając się do niego.Ich twarze dzieliły milimetry.Jego dłoń obejmowała ją w pasie.Czuła jego gorący oddech i napinające się mięśnie gdy wstał na nogi podciągając do piony także i ją.Woda głośno chlupnęła.Załapała grunt pod nogami.Dalej obejmował jej nagie plecy.Nie mogła złapać oddechu a serce biło jej nienaturalnie szybko.Po chwili te uczucie ustąpiło gdy wyszedł z wanny mocniej poprawiając mokry ręcznik.Opuścił łazienkę.Nadal stała w miejscu gdyż nie mogła wyplątać się z połów sukni.Po chwili wszedł Kakashi z suchym ręcznikiem w ręku który położył na szawce.Miał już na sobie spodnie.Wyciągnął do niej dłoń.Spojrzała się pytająco.
-No chodź.-powiedział jakby mówił do małego dziecka.Podała mu dłoń.Gwałtownie przyciągnął ją do siebie przez co wpadła mu prosto w ramiona.Kolanem przywaliła o dno wanny.
-Cholera!-zaklęła gdy poczuła ostry ból.Złapała mocniej go za ramiona.
-Wyłaź.-warknął zniecierpliwiony.Mei gwałtownie uniosła głowę i wlepiła w niego błagające spojrzenie.Odruchowo odchylił głowę.
-Co?-spytał krótko.Zobaczył jak jej wzrok ucieka w stronę zaplątanych nóg w wannie w której wpół leżała.Prasknął powstrzymując śmiech.Z Mei w ramionach podszedł bliżej by dziewczyna nie musiała "zwisać" na nim.Dłońmi delikatnie zjechał na krzywiznę jej bioder.Przeszedł ją dreszcz.Opuściła głowę by ukryć rumieniec.Po chwili poczuła szarpnięcie i dostrzegła ,że mogła stabilnie stać na podłodze .
-Dzięki.-odparła starając się ukryć zażenowanie całą sytuacją.
-Wysusz się i teleportuj się do domu.-rzekł sucho.
-Ale ja nie mam nic na przebranie.-oznajmiła zawstydzona.-A to..-ob-tasowała wzrokiem mokrą suknię przylegającą do jej ciała.Wzrok Kakashiego powędrował za jej spojrzeniem.-raczej się nie nadaje.-dodała.
-Zaraz ci coś przyniosę.-odchrząknął i zamaszystym krokiem wyszedł z łazienki.
Hinata obudziła się z wrzaskiem czując ostry ból.Rozejrzała się.Siedziała na podłodze z kołdrą w nogach.W pokoju panował półmrok.Ściany były czarne a meble ciemno czerwone.Okno było zasłonięte szmaragdowymi zasłonami.Podniosła się z podłogi.Odwróciła się i za sobą zobaczyła ogromne łoże z drewnianymi ozdobionymi kolumnami.
-Więc to tutaj spała.-mruknęła wracając spojrzeniem do satynowej czerwonej pościeli.Podeszła do wielkich drzwi i otworzyła je.Szła korytarzem który był bardziej tajemniczy niż ta duża sypialnia.Na ścianach wisiały portrety mężczyzn i kobiet z czerwonymi włosami.Zaczęła biec.Spokój któy czuła mimo nieznanego miejsca minął a na jego miejsce pojawił się niepokój i strach.Dotarła do ogromnych dębowych drzwi.Zdziwiła się ,że były otwarte.Jej oczom ukazał się ogromny gabinet.Ściany otoczone były regałem z książkami.Wiele z nich wyglądało na bardzo stare i drogie.W pokoju panowały odcienie brązu.Przekroczyła prób a drzwi od razu się za nią zamknęły.Podskoczyła głośno wciągając powietrze.Jej uwagę przykuł czarny fotel a dokładniej postać siedząca tyłem do niej.Nie mogła jej zobaczyć za wielkiego oparcia fotelu.
-Przepraszam ja...-zamilkła gdy nieznajoma osoba odwróciła się do niej przodem.-Naruto?-krzyknęła widząc blondyna ubranego na czarno.Włosy zamiast mu opadać na czoło zaczesane były do tyły .Cała jego postać pasowała do tego miejsca.-Co ty tu robisz?
-Pracuję.-wskazał dłonią na dokumenty leżące na biurku.
-Więc co ja robię?-spytała.
-Teraz?-zmarszczył brwi.-Przeszkadzasz mi.
-Naruto.-sapnęła na niego oburzona.-Co ja TUTAJ robię?-podkreśliła.
-Zabrałem cię z wesela Jiray.-oznajmił poważnie.-Byłaś piana.Nie miał cię kto zaprowadzić do domu więc wziąłem cię do domu ale..dostałem wiadomość ,że muszę się tu natychmiast zjawić więc teleportowałem się..wraz z tobą.-dodał.
-Naprawdę?-zaśmiała się zawstydzona.Lekki uśmiech wyszedł na jej twarzy.Niechciana nadzieja zawładnęła jej sercem.-Co to za miejsce?-spytała.-Jest dosyć..osobliwe.-mruknęła podchodząc do jednej ze ścian pełniej książek.
-Podoba ci się?-spytał z dziwnym błyskiem w oku.
-Oh tak.-odparła.-Lecz te portrety..są dziwne.Jakby były żywe.-dodała.
-To klan Uzumaki.-powiedział.-Rodzina mojej mamy.
-Więc to jest..-wykrztusiła po chwili ciszy.
-Yhym.-mruknął.-Główna rezydencja.
-Nie słyszałam nigdy by była taka w Konoha.-rzekła z zainteresowaniem.
-Bo nie jest.-odparł spokojnie.Klan Uzumaki pochodzi z zniszczonej już wioski.
-Zniszczonej ?-szepnęła.-Ale my tu....przecież.Gdzie my jesteśmy?
-Głowa klanu zabezpieczyła rezydencję barierą.-wstał z fotela i podszedł do barku z alkoholem.-Oraz wszystkich członków klanu.-dodał podwijając rękawy koszuli do łokci.
-Czy to znaczy ,że?-wyszeptała zdziwiona.
-Klan Uzumaki nadal istnieje.-jego głos był bez wyrazu.-I będzie z nami walczył.-popił alkohol z szklanki.
Nogi jej się ugięły.Padła na fotel.
-Więc jakie jest w tym twoje zadanie?-spytała po chwili.
-Jakie?-dopił trunek do końca.-Jestem ich przywódcą.
-Ale jesteś teraz Namikaze.-stwierdziła.Wzięła głęboki oddech i wyprostowała się na fotelu.Nadal miała na sobie niewygodną suknię i ozdoby we włosach.
-Uzumaki też.-oznajmił.-Ktoś musi nimi kierować.-dodał siadając naprzeciw niej.
-Kiedy dowiedziałeś się o ich istnieniu? -spytała nieświadomie pochylając się do przodu.
-Podczas treningu.-odparł.-Gdy zostałem mędrcem.-powiedział nieobecnym głosem.
-Czy Tsunade wie?-zadała kolejne pytanie.Sprawa zaciekawiła ją tak bardzo ,że zapomniała na chwilę o wcześniejszych wydarzeniach.
-Nie.-stwierdził krótko.-To ma być nasz ukryty as.-uśmiechnął się szyderczo.
-Czemu?-spytała zaraz tego żałując.Naruto spiorunował ją spojrzeniem.
-Przecież Hokage by nikomu nie powiedziała.-mruknęła na swoją obronę.
-Ona nie..-przyznał.-Ale on by się dowiedział.
-Więc czemu mi to mówisz?-spytała.
-Bo będziesz cały czas ze mną.-stwierdził jakby to była najbardziej rzeczywista rzecz.
-Czyli my mamy do siebie wrócić?-spytała zdezorientowana.Jej oczy zapłonęły blaskiem.Jednak mężczyzna nie wyglądał na poruszonego.
-Nie zostawię Mitsuki.-oznajmił.-Dostaniesz własny pokój i będziesz tu mieszkać.Oczywiście nie powiesz o tym nikomu.Będę tu dwa razy w tygodniu.
-Czy ty chcesz bym została twoją kochanką?!-Wzburzona wstała z fotela.
-Nie nazwał bym tak tego.-odparł niewzruszony.
-Ale tak to przedstawiłeś.-syknęła.
-Po prostu muszę mieć cię na oku.-odpowiedział spokojnie.
-Dlaczego?-spytała mrużąc oczy.
-By uprzykrzyć ci życie,moja droga.-oznajmił jadowicie.
-Czemu chcesz to zrobić?!-krzyknęła wyrzucając ramionami do góry.-Dlaczego chcesz widzieć jak cierpię?! -Wstał z fotela.Podszedł do niej.Nie ugięła się.Przyjęła jego stalowe spojrzenie.
-Wiesz co?-dodała po chwili.-Chrzań się z tą twoją propozycją!Mam gdzieś to co ty chcesz! Nie oczekuj ,że będę drugą opcją!.-odwróciła się i podeszła do drzwi.Miała je otworzyć mimo iż nie wiedziała dokąd zmierza lecz mocny uścisk na ramieniu ją zatrzymał.Została obrócona twarzą do Naruto.Usłyszała niski szept przy uchu.
-Jak cierpisz?-syknął.-Nie..-przeciągnął.-Chce widzieć jak przechodzisz to co ja.-stała jak sparaliżowana gdy ustami zbliżał się do jej.Dzieliły ich milimetry.Zamknęła przestraszona powieki.Chwila.Nic nie poczuła.Otworzyła oczy.Była u siebie w pokoju.

Koniec rozdziału!:D Czuję ,że zaskoczyłam was z tą sceną ItaIno ale cóż ile można to ciągnąć haha :P Mam nadzieję ,że podbiłam wasze umysły i serca :)Trochę sporo Kakashiego i Mei :) No i NaruHina czyż nie mrocznie? Będzie jeszcze ciekawiej :)
Pozdrawiam wszystkich :) /Lusia<3