sobota, 24 maja 2014

25 rozdział cz.1

Gdy Hinata otworzyła drzwi jej oczom ukazał się przestronny pokój.Większość jego powierzchni zajmowało wielkie łoże.Po jego stronach były małe szafki.Na jednej z nich znajdowała się lampa która delikatnie oświetlała pomieszczenie.Wielkie okno przysłonięte było bordowymi zasłonami z ciężkiego materiału.Po chwili usłyszała kroki zbliżającego się do niej Naruto.
-Nieźle byś mnie załatwiła.-powiedział spokojnie mijając Hinatę.-Wolałabyś bym spał z kimś innym?Z facetem?- uniósł kpiąco brew do góry.
-Nie wolałam.-mruknęła cicho.-po prostu nie wiedziałam co zrobić.
-Wiedziałaś jednak ,że trzeba wepchnąć mnie do pokoju z chłopakiem.Gdyby nie Ino..-spojrzał prosto na nią.-Nieładnie.-pokręcił głową.
-To co miałam zrobić?-spytała się lekko poddenerwowana.-Zaciągnąć cię przy wszystkich do pokoju,by myśleli ,że gdy tylko zatrzaśniemy drzwi ,zedrę z ciebie ubrania?
-Na przykład.-uniosła wściekle głowę lecz gdy tylko spojrzała w jego roześmiane oczy,złość minęła jej w mgnieniu oka.Roześmiał się cicho kręcąc głową po czy czułym gestem poczochrał lekko jej włosy.-Szybko się denerwujesz.
-I mówi to.-mruknęła pod nosem.
-Możesz pierwsza skorzystać z łazienki.Muszę iść do Itachiego na chwilę.
-Dobrze.-odparła.Speszyła się gdy zaczął się jej przyglądać jakby chciał ją prześwietlić na wylot.Podszedł do niej wyciągając się -Jak wielki kocur.-pomyślała.-Z gracją. Złapał ją w pasie podciągając do góry by ich twarze znajdowały się na tej samej wysokości po czym pocałował delikatnie.Nie zorientowała się kiedy postawił ją na ziemi,nadal czuła muśnięcie zimnych warg.
-Teraz mogę cię zostawić.-odparł najspokojniej w świecie i wyszedł z pokoju.
Hinata przez chwilę stała na środku nie potrafiąc dojść do siebie.Ciężko było jej zrozumieć ,że teraz są razem.Mimo ,że prawie nic się nie zmieniło ,charakter Naruto się nie zmienił,ale to dobrze,kocha jego prawdziwego więc nie chciała by coś się zmieniło.
-Nie wyjdziesz z tego cało.-po czym brutalnie wpił się w jej usta.Nie zdążyła zareagować a już leżała przygnieciona męskim ciałem.Nie potrafiąc przywrócić swoich myśli i rozsądku do porządku ,poddała się chwili.Oddała pocałunek z taką samą pasją co Itachi,bynajmniej próbowała,nadal była zielona w tych sprawach,dwa czy trzy pocałunki nie czynią cię mistrzynią.Jednak niezradność Ino mu nie przeszkadzała,przeciwnie podniecała go jej niewinność a jednocześnie hamowała do zuchwalszych działań.Lecz gdy jęknęła cicho kiedy przygryzł jej wargę,jego hamulce puściły a namiętność zastąpiła rozum.Poczuła ,że coś w nim się zmieniło,pocałunki stawały się jeszcze bardziej namiętne,przyciągnął ją jeszcze bliżej do siebie.Wplątała mu ręce we włosy, gdy poczuła jak składa delikatne pocałunki na szyi wygięła ją jeszcze bardziej.Jedna z jego dłoni powędrowała na jej odsłonięte udo.Wstrząsnęły nią dreszcze gdy poczuła jego zimną dłoń .Pocałunkami zjechał na odsłonięte ramiona.Gdy jego wargi niebezpiecznie zbliżały się do jej piersi ,usłyszeli jak ktoś puka do drzwi.Ino szybko oderwała się od Itachiego.
-Co zrobić?
-Weź ubrania i pójdź do łazienki.-odparł spokojnie .Jedynie poczochrane włosy i ciężki oddech wskazywał na to co się wydarzyło jeszcze przed chwilą.Posłał jej przeciągłe spojrzenie po czym przeciągnął ręką po twarzy.-Zmykaj bo wezmę cię tu teraz nie patrząc na osobę przy drzwiach.-Ino zarumieniła się jeszcze bardziej po czym zabierając ciuchy czmychnęła do łazienki.
Gdy Hinata wyszła z łazienki Naruto jeszcze nie było w pokoju.-Pewnie coś poważnego.-pomyślała po czym nie czekając na niego położyła się spać.Niecałe 30 minut później wszedł Naruto zapalając lampkę.
-Musiałeś?-warknęła wkurzona zakrywając głowę poduszką.
-Tak,musimy porozmawiać.-odpowiedział stanowczo.Z przymrużonych oczy dostrzegła zacięty wyraz jego twarzy.
-Teraz Naruto?Teraz? Nie możemy tego przełożyć?-jęknęła.
-Pójdę wziąć prysznic,masz 20 minut na rozbudzenie.-po czym wyszedł jak gdyby nic.
-Co za...-warknęła rozmasowując pulsujące skronie.-Ciekawe co się stało..
Po niecałych trzydziestu minutach Naruto wszedł ubrany jedynie w luźne czarne spodnie.Z mokrymi włosami z których krople spływały po jego klatce piersiowej przyprawił Hinatę o wyraźne rumieńce.
-Więc o czym chciałeś porozmawiać?-spytała się gdy usiadł obok niej na łóżku.
-O twoim bezpieczeństwie.-odparł.-Wiesz ,że jesteś celem akatsuki a..
-Naruto- przerwała mu delikatnie ,kładąc nieśmiało dłoń na jego dłoni.-Jestem silna .Nic mi się teraz nie..
-Ale oni są lepsi,masz się trzymać blisko mnie.-wyraz jego twarzy zmienił się na bardziej ostry.-Nie ustąpi.-pomyślała.
-Jak ,skoro jesteśmy w innych grupach?
-Nie powinienem cię tu puszczać,co ta Tsunade myślała..
- Hokage dobrze zrobiła,do tej misji trzeba dużo ludzi,silnych shinobi,wiesz ,że dam radę ,nie jestem ze szkła.
-Przestań.-warknął.-Jesteś taka delikatna,oni nie mogą cię tknąć.Nie pozwolę na to!-Warknął gładząc delikatnie jej policzek.
-Dobrze ,nie pozwól.-powiedziała lekko rozbawiona zaborczością Naruto.-Kładź się,rano musimy wstać.-Popatrzył na nią w milczeniu po czym szybkim ruchem przybliżył się do niej całując zachłannie.
-Dobranoc.-powiedział z wyższością patrząc na reakcję Hinaty która zarumieniła się po same uszy.
Następnego dnia wszyscy wyruszyli dalej w drogę,która minęła im szybko dzięki stałym dyskusjom.Żaden starał się nie przejmować tym co ich czeka gdy przyjdą do Suny, nie wiedzieli co stracą podczas misji,a mianowicie jeden wysoki chłopak który z lekkim uśmiechem szedł obok Kiby.
-Shikamaru zamiast gawędzić z Kibą ,pomógł byś mi z tymi torbami?-krzyknęła Ino.
-Hai,hai.-przeczesał ręką włosy na co brunet zarumienił się lekko.-Jakie to kłopotliwe.-mruknął

Koniec części pierwszej.Tak ten rozdział będzie na części gdyż chcę by chociaż część tej misji była opisana w jednym rozdziale.Druga część w środę.Mam nadzieję ,że przypadł do gustu.Czy spodziewacie się kogo połączę w nast. rozdziałach?:) 
Pozdrawiam
/Lusia<3

piątek, 2 maja 2014

24 rozdział

 -Kocham cię.-szepnął.-Tak kurewsko cię kocham.-warknął.
-Naruto ja..- w jej oczach zaszkliły się łzy.Szybko przetarła je wierzchem dłoni po czym powiedziała już mocniejszym głosem.-Kocham cię ale nie mogłeś powiedzieć tego wcześniej?-odpowiedział jej śmiech ,może nie był on stu procentowym radosnym śmiechem ale bynajmniej go przypominał.
-Muszę pomóc Itachiemu.-mruknął pocierając skronie.
-Nie może to poczekać?
-Bardzo chciałbym zostać ale musimy wyjaśnić pewne sprawy raz na zawsze.
-Hai- bruknęła.-Bądź...
-Ostrożny.Wiem,idź spać.-powiedział stanowczo lecz pocałował ją w czoło jak małą dziewczynkę.
Dni mijały dziewczynom na ciągłych treningach i oczekiwaniach na szczęśliwy powrót Naruto oraz wbrew zaprzeczeń Ino,Itachiego.Przez tydzień ich umiejętności w walce wzrosły do tego stopnia ,że bez trudu mogły pokonać Sakurę i Sasuke razem wziętych.Itachi oraz Naruto byli zdziwieni natychmiastowym postępom w treningach.Nie wiedzieli lecz oni ,że nie tylko podczas ich obecności ale także całe danie ciężko trenowały.Gdy zakończyli misję ,nadszedł dzień wyprawy do Suny.Wiedzieli ,że dziewczyny są już w gabinecie więc odświeżyli się,spakowali najpotrzebniejsze rzeczy i poszli do gabinetu Tsunade.Po drodze spotkali Shikamaru oraz Chojiego.Gdy weszli do środka,wszyscy czekali na nich.
-Witam was-zaczęła Tsunade.-za równo 30 minut macie wyruszyć do Suny by zdążyć na czas.
-Dlaczego po prostu nie teleportujemy się z Naruto?-spytała się Sakura.
-Ponieważ.-warknął.-Gdybyście się ze mną teleportowali ,akatsuki wiedziało by ,że przybyliśmy oraz ile nas jest.
-Właśnie-podsumowała .-A więc na czym to ja..Ahh tak za trzydzieści minut wyruszacie.Mam nadzieję ,że opracowaliście plan.
-Niestety-zaczął Sasuke.-ale..
-Plan jest gotowy.-przerwał stanowczo Itachi.
-Jaki plan?-zdziwiła się.-my nic o tym nie wiemy.-Do Sakury podeszła TenTen która wszystko jej wyjaśniła pomijając kilka szczegółów o jej planowanym popisywaniu się.To samo uczynił Choji który jak skazaniec szedł do Sasuke.Nagle w gabinecie zaczęła formować się z cienia postać.Po chwili przypominała ona człowieka którego nikt by nie spodziewał się zobaczyć.
-Uch..Uchiha Madara?-wyszeptał Sasuke nie dowierzając temu co widzi.Tylko twarze Itachiego i Naruto nie wyrażały żadnych uczuć.
-Witaj Tsunade.-przywitał się kłaniając lekko.Jego kpiący uśmiech wyrażał mimo tego gestu brak szacunku do Hokage.-Itachi, jak dawno się nie widzieliśmy.Musieli cię dobrze potraktować skoro nie wróciłeś do nas?
-Madara -syknął  Itachi.-więc to ty jesteś Tobim?
-Ahh jakie nie szczęście.Zostałem odkryty.-jęknął głosem należącym do Tobiego.Po chwili pod spojrzeniem Naruto powrócił jego spokój.-Mam dla ciebie propozycję Naruto.-Nagle podbiegła do niego Tsunade celując w niego swoją zabójczą pięść.Blondyn złapał ją mocno za ramię blokując.
-Naruto..co robisz?!To nasz wróg-warknęła wściekła.
-Na razie to tyko cień naszego wroga Tsunade.-powiedział chłodno.-Mów-skierował się do Madary.
-Jak już wspomniałem,mam dla ciebie propozycję.Obserwowałem każdą twoją walkę.Z taką mocą mógłbyś zawładnąć światem.Nie możesz tego zmarnować.Dołącz do nas.Razem możemy pokonać wszystkich.Cały świat byłby nasz.Itachi,ty także się ty marnujesz.Nie mogę uwierzyć ,że nas zdradziłeś ale wybaczę ci to.
-Dlaczego miałbym do was dołączać?-spytał się z głosem pełnym pogardy.-Gdybym chciał sam mógł bym zapanować nad światem shinobi.Więc po co mi dzielenie się tym z tobą?-Głos jaki wypowiedział te słowa oraz chora obojętność na twarzy przyprawiła o dreszcze wszystkich obecnych w tym pokoju.Każdy z nich przyzwyczaił się do tego Naruto przebywając z nim w codziennych chwilach.Zapomnieli jednak jaki potrafi być będąc shinobim.
-Nie zapominaj się!-warknął.-Zabiję ciebie i twoich bliskich.W walce ze mną nie masz szans.
-Przeciwnie Madara.Jedna przewagę jaką miałeś na de mną była twoja anonimowość.Straciłeś ją.
-Nic o mnie nie wiesz.Nie wiesz jak walczę,jakie asy posiadam.Za to ja wiem o tobie wszystko.
-Wiesz to co widziałeś.-mówił chłodno.-Myślisz ,że byłbym taki głupi i pokazał wszystko na co mnie stać.-prychnął -Wiesz o mnie tyle co ja o tobie.Nie zapominaj ,że mam w posiadaniu zapisy mego ojca który wspomniał w nich o niejakim Uchiha.
-Pieprzony Namikaze.Zapytam jeszcze raz,macie szansę na zwycięstwo ze mną.Wasz wybór.Porażka czy zwycięstwo.
-Zwycięstwo.-powiedział stanowczo.Tsunade zakrztusiła się nie dowierzając.-Ale u boku Konoha.
-W takim razie,do zobaczenia niedługo.-ukłonił się przesadnie po czym jego cień zniknął nie pozostawiając
po sobie śladu.W pokoju zapanowała cisza którą przerwał Naruto.

-Chyba nie myślelibyście ,że byśmy do nich dołączyli?
-Ależ nie tylko..tylkkko-jąkała się -Powiedziałeś to takim głosem.
-Musiałem,nie chcę by ta sytuacja się powtórzyła.-odpowiedział spokojnie po czym zwrócił się do Hinaty.-chodź do mnie- zdziwiona podeszła do niego bez słowa sprzeciwu.Naruto złapał ją delikatnie za ramie i przytulił mocno w opiekuńczym geście.Dziewczyny nie zdziwiły się gdyż Hinata poinformowała je o wszystkim.To samo z chłopakami którzy dowiedzieli się poźniej wszystkiego od dziewczyn.W totalnym szoku zaś znajdowali się Sakura z Sasuke którzy przyglądali się temu wszystkiemu ze złością na twarzy.
-Wy..jesteście razem?- spytała się.
-Jak widać.-odparł chłodno.-Czyżbyście chcieli złożyć gratulację?-spytał kpiąco.
-Ah tak,gratuluję.-powiedziała przez zaciśnięte zęby.
-Nie będziemy dziękować.-odparł chłodno.
-No cóż moi drodzy.Możecie już wyruszać i pamiętajcie o środkach bezpieczeństwa.
-Hai .-powiedzieli po czym wszyscy wyszli z gabinetu zostawiając Tsunade samą.Usiadła na fotelu odchylając się lekko.
-Ahh ci młodzi.-jęknęła z lekkim uśmiechem na twarzy.Po chwili zamyśliła się powracając do wspomnień z przed tygodnia.
Gdy tylko dowiedziała się ,że Naruto wrócił z misji razem z całym Jirayą opuściła spotkanie.Nie obchodziło jej w tej chwili nawoływanie starców.Chciała tylko dotrzeć do sali nr 26 w szpitalu.Gdy weszła do pokoju zobaczyła blondyna pochylonego nad  łóżkiem Jiray.Na jego twarzy dostrzegła zmęczenie a krew na ubraniach świadczyła o walce jaką odbył z wrogiem.
-Naruto możesz już iść do domu,zostanę i poczekam aż się obudzi.
-Hai.-gdy już wychodził podbiegła do niego i przytuliła się mocno.
-Dziękuję ci ,tak bardzo ci dziękuję.-Chłopak delikatnie poklepał ją po plecach w uspokajającym geście.
-Spokojnie.Nie uważasz ,że to najwyższy czas wyznać mu to co czujesz do niego babuniu?
-Ale ..że ja do ..niego ,my jesteśmy tylko starymi  przyjaciółmi -mimo zaprzeczeń na jej twarzy pojawił się soczysty rumieniec a w oczach zaszkliły się łzy.-Ja go..kocham.-dłońmi  zasłoniła twarz by Naruto nie widział jak płacze.
-Pamiętaj Tsunade ,że jest wojna.Każdego dnia jesteśmy narażeni na niebezpieczeństwo i utratę kogoś bliskiego.Nie można zwlekać,powiedz mu to by później nie żałować.
-Ha..hai.-odparła już bardziej uspokojona.
-W takim razie pójdę już,ja też muszę się do czegoś przyznać.
-Czy to..
-Tak-przewał jej z lekkim uśmiechem.-Do widzenia babuni.
-Jeszcze raz dziękuję,i powodzenia-dodała pospiesznie lecz zniknął już w czerwonych płomieniach.
Podeszła do szpitalnego łóżka po czym usiadła na krześle.Nie wiedziała ile czasu minęła ,godzina ,dwie,dziesięć minut.To było nieistotne.Jej umysł zajęty był układaniem słów które jak sobie obiecała powie zaraz po jego przebudzeniu.Od myśli oderwał ją cichy jęk bólu skierowany z mężczyzny.Szybko poderwała się na nogi siadając na łóżku.Jego powieki delikatnie się uchyli lecz szybko zamknęły przez ostre światło.Po chwili na nowo się otworzyły przyzwyczajone do jasności.
-Tsunade?-wychrypiał zdziwiony.Rozejrzał się po pokoju po czym jęknął z ulgą.-Udało się.
-Tak-szepnęła próbując powstrzymać łzy.
-Kto mnie uratował?-powiedział tym razem normalnym głosem,gdyż napił się szklanki wody która stała na półce.
-Naruto.Gdy nie wracałeś ja prosiłam go..-głos jej się załamał a łzy znalazły ujście z oczy.Zagryzła mocno dolną wargę patrząc się z nieukrywaną czułością w Jirayę.-Tak bardzo się bałam.-Podniósł dłoń po czym delikatnie pogłaskał ją po policzku ścierając łzy.
-Jest dobrze,wszystko jest dobrze.
-Nigdy więcej nie pójdziesz sam na taką misję.-odparła już hardym głosem mimo zaczerwienionym policzkom .
-Hai,hai-zaśmiał się.Chciał zabrać dłoń z jej policzka lecz delikatna dłoń powstrzymała go dociskając w te same miejsce.
-Jiraya ja..ja Kocham cię!-wykrzyknęła głośniej niż zamierzała.W tym samym czasie do gabinetu weszła pielęgniarka która usłyszała głośne wyznanie.Hokage szybko zeszła z łóżka po czym zawstydzona skierowała się do drzwi.
-Ja chyba pójdę.-wyjąkała.
-Nie.-zatrzymał ją stanowczy głos Jiray.-Przepraszam,mogła by pani przyjść rano?
-Hai.-odparła pospiesznie pielęgniarka po czym wybiegła szybko z pokoju.
-Chodź tu-powiedział do Tsunade która uczyniła to co kazał.Pociągnął ją za dłoń w skutek czego wylądowała na nim.-Po tym co powiedziałaś ,chciałaś wyjść i zostawić mnie z tą wiedzą samego?
-Nie wyszła bym gdyby.-jej wściekłe wyżalenie przerwały usta Jiray które zawładnęły jej własnymi.
-Kocham cię.-powiedział stanowczo .-Od wielu lat,odkąd  byliśmy młodzi czekałem na to.-Tsunade po raz kolejny mocno się rozpłakała ,przytulając mocno mężczyznę.-Ostatnio zrobiłaś się straszną beksą.
-Zamknij się.-wychrypiała cicho.
Wspominanie przerwał jej nikt inny jak Jiraya który wszedł do gabinetu z plikiem dokumentów w dłoni.Podszedł do niej po czym delikatnie pocałował na przywianie.
-Gdzie byłeś tak rano?
-Musiałem załatwić parę spraw.
-A mianowicie?-drążyła niespokojnie.
-Nasz ślub będzie za dwa tygonie.
-Co?!Ale jak to ..przecież my nawet..
-Tak to,jest wojna ,nie ma czasu na dłuższe planowania.Chcę byś była moją żoną i nosiła moje nazwisko.-odparł poważnie.
-Ale..to nie.
-Oj cicho bądz.-słowa które miała wypowiedzieć zostały skutecznie powstrzymane przez miękkie usta mężczyzny którego kochała i jak się okazuje zostanie jej mężem.
Tym czasem grupa Konohy podzieliła sie na dziewczyny oraz mężczyzn.Itachi stwierdził ,że tak nie będą się wyróżniać.Dziewczyny przebrały się za tancerki które podróżują po świecie.Z kolei Mężczyźni robili za grupę teatralną.Według planu mieli się spotkać w hotelu Woiw przed zmrokiem.I tak się stało.Pod wieczór stali w recepcji wynajmując pokoje.
-Wynająłem 7 pokoi dwu osobowych gdyż tylko takie zostały .-powiedział Nenji.-Musimy się podzielić.Będę dzielić pokój z TenTen.Shikamaru spojrzał na Chojego a ten przytaknął mu głową.
-My razem.-wskazał Shikamaru.
-To ja z Shino.-powiedział Kiba
-Ja z Sasuke.-pisnęła uradowana Sakura.
-Zostaliście tylko wy.-powiedział Nenji.-musicie się dobrać.
-Hinata idz do Naruto,w końcu jesteście razem więc nie będzie problemu.-powiedziała Ino.Gdy lekko zarumieniona Hinata chciała się sprzeciwić lecz gromiące spojrzenie Naruto szybko odwiodło ją od tego pomysłu.-Ja z Mią razem.A wy .-powiedziała patrząc na Kakashiego i Itachiego razem.
-Nie ma takiej opcji.-syknął Itachi.-Że będę spać z facetem.Wspólne spanie mamy za sobą,więc także nie widzę problemu.-Ino zarumieniła się soczyście łypiąc wściekle na narzeczonego.Kakashi z Mią sobie poradzą.-Nie dając dojść do słowa żadnemu z nich złapał Ino za rękę ,wziął kluczyk od Nenjiego i skierował się do pokoju.Gdy tylko drzwi zatrzasnęły się z chukiem wrzasnął.
-Myślałaś ,że zgodzę się mieć pokój z Kakashim?!
-Chciałam tyl..tylko by Mia..
-Pieprzenie-warknął wściekle.-Nie pamiętasz co powiedziałem tydzień temu-syknął.-Chcę byś dzieliła ze mną sypialnię,co nie oznacza ,tylko nasz dom ale gdziekolwiek tylko pójdziemy.-Złapał ją mocno w pasie sprawiając by poczuła się bezbronnie a to,że był dużo od niej wyższy tylko wzmacniało efekt.-Rozumiemy się?
-H..hai-jęknęła zdziwiona jego złością.
-Cieszę się.-Powiedział po czym puścił ją mówiąc.-Możesz pierwsza skorzystać z prysznica.
-Dobrze.-nie myśląc o niczym wbiegła do łazienki zapominając ciuchów na przebranie.
Po dwudziestominutowym prysznicu owinęła się ręcznikiem.Gdy zobaczyła ,że nie ma nic poza starymi ciuchami spanikowała.Plecak leżał przy łóżku więc musiałaby pokazać się Itachiemu tylko w ręczniku.Wizja włożenia na czyste ciało przepoconych ubrań też nie była przyjemna ale lepsza od pierwszej.Po chwili rozmyślania usłyszała dźwięk zamykanych drzwi.Ucieszona zdecydowała się szybko czmychnąć po plecak.Na jej nieszczęście  gdy była prawie przy łóżku do pokoju wszedł Uchiha.Gdy zobaczył w jakim stanie znajduje się jego narzeczona z jego ust wyrwało się.
-Kurwa.-warknął zaciskając pięść.Jego samokontrola pękła gdy zobaczył jak ta smarkata dziewczyna wygląda owinięta jedynie w ręcznik ,z głębokim rumieńcem oraz mokrymi włosami rozpuszczonymi jak płaszcz na plecach.W niecałych trzech krokach pokonał dzielącą ich odległość nie dając jej szans na ucieczkę.Przyciągnął do siebie pochylając się nad nią.Szepnął jej do ucha.
-Nie wyjdziesz z tego cało.-Po czym brutalnie wpił się w jej usta

Witam,witam.Mam nadzieję ,że rozdział przypadł do gustu.Wiem należy mnie zabić za takie zakończenie:)
Miałam dziś cały dzień na pisanie gdyż złapałam silne przeziębienie wiec leżałam i smarowałam notkę z przerwami na wysmarkiwanie wnętrzności.Mam pytanie,ile byście chcieli by te opowiadanie miało rozdziałów?Wiecie wymyślam na bieżąco więc jestem ciekawa ile ode mnie oczekujecie.Miłego czytania :)/Lusia<3